Tuomas Nieminen przestanie pełnić funkcję szkoleniowca sprinterów w łyżwiarskiej reprezentacji Polski. Do końca kwietnia powinna się wyjaśnić kwestia jego następcy.
Po niespełna trzech tygodniach od końca sezonu, niezwykle udanego dla polskich panczenistów z krótkich dystansów, poznaliśmy przyszłość ich trenera. Nieminen w ostatni dzień marca zakomunikował publicznie decyzję o rozstaniu z reprezentacją biało-czerwonych.
– Pewna era dobiega końca. Nie przedłużę umowy po jej wygaśnięciu. Spędziłem w polskiej drużynie wspaniałe sześć lat z wieloma emocjami. Jestem szczęśliwy i dumny z tego, co osiągnęliśmy. Zbudowaliśmy silny zespół sprinterski, który wspiął się na szczyt światowej elity. Teraz nadszedł czas na rodzinę i nowe wyzwania – przedstawił 40-letni fiński szkoleniowiec za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Plany Nieminena co do dalszej przyszłości zawodowej nie stanowiły zaskoczenia dla władz Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego, które ze zrozumieniem przyjęły jego argumentację.
– W trakcie sezonu dochodziły do nas głosy, że może dojść do zakończenia naszej współpracy. To była świadoma, dojrzała decyzja ze strony Tuomasa. On ma rodzinę w ojczyźnie, pracował w Polsce przez długi okres i tęsknota za nią na pewno była jednym z głównych czynników. Rozstajemy się w przyjaznej atmosferze – mówi Konrad Niedźwiedzki, dyrektor sportowy Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego. – Rzeczywiście, jak sam wspomniał, pod jego kierunkiem ukształtowała się nam grupa sprinterów, która zwłaszcza na przestrzeni ostatniego roku mocno się rozwinęła. Wracaliśmy z medalami z imprez mistrzowskich czy Pucharu Świata, a do pełni szczęścia zabrakło jedynie podium na igrzyskach w Pekinie. Cieszę się, że w ubiegłym sezonie z Nieminenem i grupą sprinterów bardzo blisko współpracował Artur Waś, który dzięki swojemu zawodniczemu doświadczeniu był ważnym wsparciem grupy – dodaje.
Wspomniane ostatnie miesiące współpracy Nieminena z kadrowiczami były głównie pasmem sukcesów. W porównaniu do poprzednich lat, znaczącej poprawie uległy nie tylko rekordy życiowe, ale przede wszystkim miejsca biało-czerwonych (sponsorem reprezentacji Polski w łyżwiarstwie szybkim jest PGE Polska Grupa Energetyczna) na dystansie 500 metrów w najważniejszych imprezach.
Czterech z podopiecznych szkoleniowca ze Skandynawii – Kaja Ziomek, Andżelika Wójcik, Piotr Michalski i Marek Kania – po raz pierwszy w karierze uplasowało się na podium zawodów Pucharu Świata. Co więcej, pierwsza z nich nawet zakończyła sezon na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej tego cyklu. Bliska tego była również Wójcik, zwyciężczyni zawodów PŚ w Salt Lake City, jednakże na przeszkodzie stanęło zakażenie koronawirusem, które uniemożliwiło jej występ w finale w Heerenveen. Na tamtejszym torze brylował w tym sezonie Michalski, aktualny mistrz Starego Kontynentu oraz najlepszy z Europejczyków w pucharowym cyklu na 500 metrów. Spośród polskich łyżwiarzy to właśnie 27-latek był najbliższy zdobycia olimpijskiego medalu w Pekinie, i to zresztą dwukrotnie. Podczas igrzysk w Chinach Michalski był czwarty na 1000 metrów oraz piąty na dwa razy krótszym dystansie. Sportowo pod okiem Nieminena rozwinęli się również młodsi sprinterzy. Kania, debiutujący w listopadzie ubiegłego roku w Pucharze Świata, już w swoich drugich zawodach tej serii zdobył medal (brąz w Stavanger, podobnie jak Ziomek), a cały cykl zakończył ostatecznie na siódmej lokacie. Pierwszą dziesiątkę PŚ na 500 metrów zamknął z kolei Damian Żurek, jedenasty zawodnik ostatnich igrzysk na tym dystansie. Potwierdzeniem wysokiej formy tej grupy były także medale w sprincie drużynowym mężczyzn i kobiet podczas MŚ (dwa srebra) oraz ME (złoto pań, brąz panów).
Decyzja co do następcy Nieminena powinna zapaść po wyborach nowego zarządu, zwołanych na 23 kwietnia. Niezależnie od tego, kto przejmie stery reprezentacji Polski sprinterów w łyżwiarstwie szybkim, panczeniści najprawdopodobniej na początku maja spotkają się w Spale w ramach pierwszego zgrupowania do nowego sezonu. W planach przygotowań jest również m.in. obóz w Hiszpanii.