W piątek w norweskim Stavanger zostanie zainaugurowany sezon Pucharu Świata w łyżwiarstwie szybkim. Polacy, którzy przed rokiem zdobyli tam cztery medale, mogą powalczyć w Skandynawii o najlepsze czasy tej jesieni.
Ponad osiem miesięcy czekaliśmy na powrót do zmagań panczenistów w światowym cyklu. Poprzedni rok i świetne występy biało-czerwonych – zwłaszcza sprinterów – wyostrzyły apetyty na kolejne sukcesy. W polskim obozie przestrzegają jednak przed nadmiernym pompowaniem balonika z oczekiwaniami, gdyż szczyt formy ma nadejść na dalszą część sezonu.
– Mamy do czynienia z rokiem poolimpijskim. Niektórzy zawodnicy zaczęli później trenować, więc trzeba było przesunąć moment najbardziej intensywnych przygotowań. Wchodzimy z marszu w początek sezonu, potrzebujemy czasu na zbudowanie prędkości maksymalnej. Nie znaczy to jednak, że wykluczone są świetne przejazdy, zwłaszcza że Stavanger sprzyja najszybszym czasom. Mamy doświadczonych zawodników, którzy wiedzą, jak wchodzić we właściwy rytm ścigania – mówi Artur Waś, asystent trenera Pawła Abratkiewicza, odpowiedzialny za grupę sprinterów w polskiej kadrze, którą wspiera PGE Polska Grupa Energetyczna,.
Do samych startów w Stavanger możemy podejść sentymentalnie – przed rokiem dwa brązowe medale PŚ na 500 metrów zdobywali Kaja Ziomek i Marek Kania, a kobieca i męska drużyny sprinterów zajęły odpowiednio pierwsze i trzecie miejsce. Tym razem pierwszej z wymienionych nie zobaczymy w Norwegii (spodziewa się dziecka). Miejsce Ziomek w ekipie sprinterek zajmie debiutująca w tym cyklu Martyna Baran. Z kolei nową twarzą w męskiej kadrze krótkodystansowców jest 24-letni Gaweł Oficjalski, który po blisko pięcioletniej przerwie znów wystąpi w PŚ. O sile polskiego sprintu w tym sezonie dalej mają stanowić m.in. Andżelika Wójcik czy Damian Żurek, którzy w ostatnim tygodniu wygrali w Tomaszowie Mazowieckim po dwie indywidualne konkurencje, a także Piotr Michalski, aktualny mistrz Europy na 500 metrów.
– Trudno powiedzieć, na co mogę liczyć w sezonie poolimpijskim. Część zawodników zamierza odpocząć, a innych trapią urazy. Oczywiście, mam apetyt na coś więcej niż ostatnie piąte miejsce w klasyfikacji generalnej, ale nic za wszelką cenę – mówi Michalski. – Są ważniejsze zawody niż PŚ, a mój plan jest czteroletni i oczami wyobraźni patrzę na kolejne igrzyska w Mediolanie. Ewentualne niepowodzenia w tym sezonie nie zostaną odebrane przeze mnie jako dramat. Może zabrzmi to banalnie, ale ten okres będzie procesem próbowania nowych rozwiązań i poszukiwania najlepszego z nich – dodaje.
Na średnich i długich dystansach zobaczymy m.in. Karolinę Bosiek, Magdalenę Czyszczoń czy Szymona Palkę. Pierwszy start w zawodach PŚ na obczyźnie zaliczy natomiast Olga Kaczmarek, która razem z pierwszą dwójką wystąpi w biegu drużynowym (rezerwową będzie Natalia Jabrzyk).
Z nowym sztabem trenerskim, jako asystent Pawła Abratkiewicza i opiekun grupy sprintu, współpracuje Artur Waś. Wybitny przed laty specjalista od krótkich dystansów pracuje z dawnymi kolegami z kadry od blisko dwóch lat. Miejsce najbliższego PŚ budzi u Wasia miłe wspomnienia, gdyż właśnie w Stavanger święcił pierwsze triumfy w roli trenera, a w 2017 roku sięgał po swój ostatni z jedenastu medali tego cyklu.
– Przed rokiem Tuomas miał pozytywny wynik testu i była potrzeba przejęcia opieki nad grupą na czas zawodów. Pamiętam, że wychodząc z hotelu, zastanawiałem się głęboko, jaki czeka nas dzień, a finalnie skończyliśmy z czterema medalami. Dobrze było zadebiutować w takich okolicznościach – wspomina trzykrotny uczestnik zimowych igrzysk olimpijskich. – Co do mojego brązu w Norwegii, to przyszedł dla mnie nieoczekiwanie. Miałem od rana bardzo słaby dzień, na treningu też szło mi słabo. Zrezygnowany podchodziłem do startu, nie wiedząc zupełnie, czego się spodziewać. Skupiłem się jednak, aby przejechać dystans jak najlepiej technicznie i udało się wykręcić trzeci czas – uzupełnia.
Współpracę z Wasiem bardzo chwalą sobie jego podopieczni.
– Artur wprowadził do treningu kilka fajnych elementów technicznych i myślę, że powoli zaczyna nam to wychodzić. Zawsze miał bardzo precyzyjne oko do szczegółów i co ważne, przekazuje swoje wskazówki w konkretny i zrozumiały sposób. Jeszcze trenując razem jako zawodnicy, zawsze ceniłem sobie jego podpowiedzi, bo trafiały one w punkt. Światowa czołówka w sprincie jest mocno wyrównana i trzeba nieustannie szukać pola do poprawy. Praca nad technicznymi przewagę może nam pomóc zyskać przewagę nad rywalami – uważa Michalski.
Początek zawodów PŚ w Stavanger w piątek, 11 listopada, a ich koniec nastąpi dwa dni później. Bezpłatna transmisja z weekendowych startów panczenistów w Norwegii będzie dostępna na YouTube, na kanale Skating ISU. Relacje z wybranych biegów pokażą kanały sportowe Polsatu (piątek – Polsat Sport Extra, od godz. 17:00, sobota i niedziela – Polsat Sport News, od godz. 13:00).