Rzadko ingerują w wyniki i zazwyczaj pozostają właściwie niewidoczni. Sędziowie w łyżwiarstwie szybkim są jak dobre duchy, czuwające nad płynnym przebiegiem zawodów i prawidłowością wyników. Kluczem w ich pracy jest dobra komunikacja i odpowiednia koncentracja utrzymywana przez kilka godzin trwania rywalizacji. A czym się zajmują? Oddajemy im głos.
– W łyżwiarstwie szybkim tor długi ma aż 400 metrów. Żeby obserwować, co dzieje się na lodzie, potrzebujemy sporej liczby sędziów. Ich maksymalna liczba na zwodach krajowych rangi mistrzowskiej to 24 – wyjaśnia Edyta Dołowiec, na co dzień pełniąca rolę sędziego głównego.
Na zawodach rangi krajowej sędzia główny, starterzy, przewodniczący elektronicznego pomiaru czasu oraz przewodniczący ręcznego pomiaru czasu powoływani są przez Przewodniczącą Kolegium Sędziów po akceptacji kandydatur przez prezesa PZŁS. Pozostali sędziowie powoływani są przez okręgowe kolegium sędziów. Każdy z nich ma precyzyjnie określone zadania, a każda funkcja jest niezmiernie ważna dla prawidłowego przebiegu zawodów. Czym się zajmują?
Sędzia główny wraz ze swoim asystentem weryfikuje i dopuszcza zawodników do udziału w zawodach, przygotowuje listy startowe i minutowy program zawodów. Podejmuje decyzje, czy poszczególne dystanse będą rozgrywane w parach czy kwartetach, biorąc pod uwagę liczbę zawodników, charakter zawodów i obowiązujące przepisy. Jest w stałym kontakcie z lodomistrzem, ustala jak długie powinny być poszczególne bloki i kiedy zaplanować przerwę na czyszczenie lodu. Na tej podstawie powstaje program zawodów, który jest rozpisany co do minuty. Zadaniem sędziego głównego jest też pilnowanie, by program był realizowany bez opóźnień.
Starterzy i ich asystenci odpowiadają za prawidłowy przebieg procedur startu. Dodatkowo asystent startera pokazuje flagą, który z zawodników dokonał falstartu. W związku ze zmianą przepisów odchodzi się od wyznaczania drugiego asystenta startera (sędzia wydający opaski). Obecnie to zawodnik jest odpowiedzialny za swoje wyposażenie, które jest niezbędne do startu. Dotyczy to założenia transponderów i odpowiedniego koloru opaski. Kolor opaski oznacza tor, który został przypisany zawodnikowi. Pierwsza para zakłada opaski białą (tor wewnętrzny) i czerwoną (tor zewnętrzny), a druga (w razie rywalizacji w kwartetach) żółtą (tor wewnętrzny) i niebieską (tor zewnętrzny). Kolor opaski ułatwia identyfikację zawodnika.
Przewodniczący manualnego pomiaru czasu decyduje, który czas z uzyskany z pomiaru ręcznego wpisywany jest do protokołu i czuwa nad prawidłowością procesu manualnego pomiaru czasu;
Przewodniczący pomiaru elektrycznego sprawdza, czy czasy uzyskane z pomiaru elektronicznego są zgodne z pomiarem ręcznym (w przypadku wyraźnych różnic weryfikuje poprawność pomiaru i decyduje, który czas uznać za końcowy).
Sędziowie wirażowi, zajmujący pozycje na wejściu i zejściu z łuku, sprawdzają, czy zawodnicy nie przekraczają linii rozdzielającej tory, co jest zwykle sygnalizowane przesunięciem klocków oddzielających tory.
Sędziowie krzyżówkowi, obserwujący prostą krzyżówkową, gdzie zawodnicy zmieniają tory jazdy, sprawdzają, czy zawodnicy rzeczywiście zmienili tor i czy nie doszło przy tym do konfliktu.
Sędziowie prostej finiszowej, stojący na wprost linii rozdzielającej tory na prostej finiszowej na zewnątrz toru, sprawdzają, czy zawodnik nie przekracza tej linii.
Sędzia linii mety, stojący na linii finiszowej, ocenia, który z zawodników jako pierwszy był na mecie. Jest dodatkowym wsparciem wykorzystywanym w przypadku awarii systemów elektronicznych (fotofinisz). Sprawdza też, czy zawodnik nie skończył biegu robiąc tzw. „wykop”, czyli podniesienie płozy nad powierzchnię lodu. Zgodnie z przepisami pomiar czasu przy użyciu fotofiniszu odbywa się w czasie, gdy płoza łyżwy ma styczność z lodem.
Sędziowie ręcznego pomiaru czasu, mierzą czas przy użyciu stoperów, podając czas poszczególnych rund oraz całego przejazdu. Ich liczba jest zależna od tego, czy start odbywa się w kwartetach czy parach: zazwyczaj to czwórka sędziów oraz protokolant.
Obsługa transponderów, mają za zwykle stanowisko na śródtorzu, tuż przy wejściu, odpowiada za wydanie transponderów na poszczególne biegi zgodnie ze specjalną listą. Na zawodach krajowych dodatkowo kontroluje, czy zawodnicy stawiają się na start zgodnie z listą startową.
Sędziowie mierzący okrążenia, ustawiają swoje liczniki ok. 15 metrów przed linią mety i odpowiadają za pokazywanie ile okrążeń pozostało do przejechania poszczególnym zawodnikom. Przed ostatnią rundą dzwonią dzwonkiem, oznajmiając kibicom i zawodnikowi, że ten zbliża się do finiszu.
– Nie zapominajmy o biurze zawodów, które na zawodach rangi krajowej wspiera wszystkich sędziów poprzez przygotowanie niezbędnej dokumentacji (wyposażenie sędziów w aktualne listy startowe, program zawodów itp.). Należy również wspomnieć o lodomistrzach, pracownikach technicznych i zabezpieczeniu medycznym, którzy odpowiadają za prawidłowe przygotowanie lodu i niezbędnego wyposażenia i właściwego przeprowadzenia zawodów. Nie są oni sędziami, ale bez ich pracy ciężko byłoby zrealizować zawody we właściwy sposób – dodaje Edyta Dołowiec. I kontynuuje: – Całość obsługi (sędziowie i personel techniczny) jest wyposażona w łączność radiową, dzięki czemu w bardzo szybki sposób można reagować na zdarzenia, które maja miejsce na torze. Wymiana informacji o przebiegu zawodów, sytuacjach niebezpiecznych i ewentualnych przewinieniach zawodników, pozwala sprawnie przeprowadzić zawody.
W przypadkach spornych, gdy zawodnicy lub trenerzy nie zgadzają się z decyzją sędziów, opieramy się na wszystkich możliwych źródłach informacji. Dlatego w najważniejszych miejscach na torze ustawionych jest po dwóch sędziów. Właśnie, po to, by wyeliminować ewentualne pomyłki. Zasadą jest, że w przypadku braku możliwości jednoznacznej oceny ewentualnych błędów popełnionych przez zawodnika, orzeka się zawsze na jego korzyść. – U nas, w Tomaszowie Mazowieckim, szkolimy się w ten sposób, że każdy sędzia powinien potrafić sędziować na każdym stanowisku. Realizujemy to poprzez rotację sędziów na poszczególnych stanowiskach, zapewniając uniwersalność. Dzięki temu każdy z sędziów może zapoznać się z pracą na wszystkich stanowiskach i wybrać sobie to stanowisko, do którego ma najlepsze predyspozycje – opisuje Edyta Dołowiec.
– Na zawody międzynarodowej rangi organizowane przez ISU (Międzynarodową Unię Łyżwiarską) sędzia główny, asystent sędziego głównego, starterzy i sport experci powoływani są przez Federację. Pozostały skład sędziowski powoływany jest przez Przewodniczącą Kolegium Sędziowskiego wg. obowiązujących przepisów i posiadanych uprawnień – dodaje pani Edyta.
SĘDZIA GŁÓWNY. TEN, KTÓRY DECYDUJE
Ostateczną decyzję o upomnieniu lub dyskwalifikacji podejmuje zawsze sędzia główny. To on zatwierdza wyniki, podpisuje się pod protokołem. W jaki sposób ogarnia podpowiedzi od kilkudziesięciu osób na raz? – Kontaktowanie się ze wszystkimi z osobna byłoby bardzo trudne. Szczególnie, że sędziowie pomocniczy nie muszą mówić biegle po angielsku. Zazwyczaj na zawodach jest więc jedna osoba odpowiedzialna za przyjmowanie informacji od wszystkich i przekazywania ich do mnie. W ten sposób unikamy chaosu – mówi Marta Witkowska, pełniąca właśnie rolę arbiter głównej w zawodach międzynarodowych ISU.
Ingerencja arbitrów w wyniki na torze długim zdarza się znacznie rzadziej niż na torze krótkim. – Wydaje mi się, że najczęstszym powodem dyskwalifikacji są mimo wszystko falstarty, które są w gestii starterów. Zdarzają się też błędy zawodników w postaci wystartowania bez opaski. A podczas samego biegu najbardziej uważać trzeba na ewentualne przekroczenie linii na wirażu czy błąd na „krzyżówce” – zaznacza Marta Witkowska.
Sędzia główny podczas zawodów stoi zazwyczaj w okolicach startu. Wówczas jego asystent znajduje się po przeciwnej stronie toru. – Całość ma aż 400 metrów i trudno byłoby samemu objąć to wzrokiem. W tym przypadku teoretycznie dzielimy się po połowie – wyjaśnia polska arbiter. – Trzeba mieć oczy szeroko otwarte i śledzić dokładnie każdy przejazd. Sędzia główny musi mieć na uwadze zresztą nie tylko ewentualne błędy popełniane przez zawodników, ale i ich bezpieczeństwo. Jeśli zdarzy się upadek, jak najszybciej udajemy się w to miejsce. Oglądamy lód i podejmujemy decyzję, czy można jechać dalej, czy trzeba zrobić przerwę i dokonać jakiejś naprawy – opowiada Marta Witkowska.
Rola głównego nie ogranicza się do samych zawodów. – Sędzia główny to człowiek, który musi utworzyć listy startowe, dopilnować wszystkich formalności. Tych szczególnie na poziomie krajowym jest sporo. Na poziomie międzynarodowym mamy pomoc International Sport Expertów. To bardzo ułatwia zadanie – przyznaje.
INTERNATIONAL SPORT EXPERT. OSOBISTY ASYSTENT SĘDZIEGO GŁÓWNEGO
– Sport Experci to sędziowie, którzy wspomagają sędziego głównego i jego asystenta w zakresie prowadzenia całej ewidencji zawodów – mówi Rafał Jabrzyk. – Powiedziałabym, że jesteśmy tymi, którzy gromadzą i weryfikują informacje, zapewniając ich prawidłowy przepływ w trakcie zawodów – dodaje Edyta Dołowiec. Oboje są w tym temacie specjalistami. Sprawują rolę International Sport Experta podczas zawodów organizowanych przez ISU.
– Stanowisko Sport Expertów zwykle znajduje się na śródtorzu. Dzięki temu w łatwy sposób możemy zbierać od trenerów i przedstawicieli poszczególnych teamów informacje o zgłoszeniach i wycofaniach zawodników na kolejne bieg,i a także inne informacje mające wpływ na przebieg zawodów. Prócz tego staramy się rozwiązywać wszystkie problemy, z którymi zwracają się do nas przedstawiciele poszczególnych teamów. Dzięki temu sędzia główny zostaje odciążony z większości „biurokracji” i może się skupić na przebiegu zawodów – wyjaśnia Rafał Jabrzyk.
– A oprócz tego jako Sport Experci współpracujemy z przedstawicielami mediów. Informujemy o zmianach mających wpływ na przebieg zawodów. To właśnie my pełnimy też zazwyczaj rolę łącznika między sędziami na torze, a sędzią głównym. Zbieramy informacje i przekazujemy je dalej. Odpowiadamy również za aktualizację danych w aplikacji „ISU Events”. Poprzez nią wysyłamy informację do wszystkich użytkowników, dzięki czemu posiadają oni aktualne informacje o przebiegu zawodów – kontynuuje. I dodaje: – Nowością w naszej pracy jest wprowadzany w tym sezonie system SCG, w którym na podstawie listy rankingowej tworzonej przez ISU oraz zgłoszeń i wycofań zawodników przekazanych nam przez team leaderów, możemy w szybki sposób wygenerować listy startowe na poszczególne biegi. Jest to znaczny postęp w stosunku do dotychczas stosowanego „papierowego” systemu rejestrowania formularzy zmian i wycofań zawodników.
Jak dużą cierpliwość trzeba mieć, by układać listy i przyjmować wszelkie zmiany i wycofania? – Na dzień przed zawodami, na podstawie rankingu zgłoszeń zawodników przygotowujemy listy startowe, które uznajemy jako wstępne (entry list) – wyjaśnia Rafał Jabrzyk. Po ich publikacji w „ISU Events” trenerzy mogą sprawdzić ich poprawność i ewentualnie wycofywać lub zmienić zawodników w poszczególnych biegach. Sport experci ewidencjonują te wszystkie zmiany i na godzinę przed rozpoczęciem biegu publikowana jest ostateczna lista startowa.
15 minut po ostatnim biegu danego dnia trenerzy lub team leaderzy są zobowiązani do złożenia potwierdzenia startu zawodników lub ewentualnych zmian na następny dzień startowy. Po tym opracowywana jest wstępna lista startowa na kolejny dzień, którą publikuje się w „ISU Events”. – Zdarzają się sytuacje, w których zawodnik wycofa się w ostatniej chwili. Jeśli jest to wycofanie z powodów medycznych, zawodnik z tego tytułu nie ponosi konsekwencji. By takie wycofanie uzyskać, trzeba wypełnić odpowiedni dokument, który potwierdza personel medyczny. W takim przypadku nie zmieniamy już list startowych i po prostu jeden z zawodników startuje samotnie – tłumaczy pan Rafał. – W przypadku gdy po opublikowaniu ostatecznej listy, zawodnik wycofa się z przyczyn niemedycznych, traktujemy go jak by nie stawił się na starcie (DNS) i zgodnie z najnowszymi zmianami przepisów jako karę prewencyjną wydaje się zakaz startu w kolejnych biegach w tym dniu zawodów – wyjaśnia.
A w jaki sposób losowane jest, kto wystartuje w której parze i z kim? – W przypadku zawodów rangi mistrzowskiej lub Pucharu Świata robi się to na zasadzie zestawień na podstawie rankingu. W przypadku zawodów niższej rangi może być to np. realizowane poprzez tzw. „losowanie w grupach”. Zawodników z rankingu dzieli się na grupy cztero- lub sześcioosobowe i każda z grup jest rozlosowywana zwykle przy użyciu programu do losowania. Jest to dość skomplikowany proces, ponieważ często występuje również konieczność zachowania zasady zamiany torów (robi się to zwykle dla biegów wykonywanych dwukrotnie w ramach jednych zawodów). Sposób tworzenia list startowych jest zawsze zgodny z obowiązującymi przepisami i regulaminami, które co roku są aktualizowane – opisuje Rafał Jabrzyk.
STARTER. JEDNOSTKA NIEZALEŻNA
Rolą wyjątkową, bo w zasadzie niezależną od sugestii i decyzji innych, jest pozycja startera. Na zawodach międzynarodowych pełni ją dwóch Polaków: Piotr Tokarski i Bartosz Dawidowski. – Starterzy zawsze działają jako zespół – mówi pierwszy. – Choć strzela jeden, on stoi na podium i jest wpisywany do protokołu, na zawodach zazwyczaj pracuje nas aż czworo – kontynuuje.
Czym się zajmują? – Dzielimy się w ten sposób, że dwie osoby „strzelają” zawody mężczyzn, a dwie kobiet. Ale i tak praktycznie w każdym przypadku wszyscy mają jakieś zadania. Bo jeden jest odpowiedzialny za pistolet, jeden obsługuje radio i komunikuje się z pozostałymi sędziami, a jednego albo dwóch potrzeba do obsługi flag – wyjaśnia Piotr Tokarski. Podobnie jak w short tracku, tak i na torze długim, starterzy mogą liczyć jedynie na własne zmysły. A kluczem do ich pracy jest koncentracja i sokoli wzrok. – Co dwa lata organizowane są szkolenia dla starterów i tam od pewnego czasu pojawiają się tematy odnośnie wykorzystania technologii do pomocy w procedurze. Ale to wszystko to tylko gdybanie z niewielką szansą na realizację. I dobrze. Bo też przecież nie o to chodzi, by zrobić z nas maszynę do strzelania – mówi nasz starter.
A zadanie, trzeba przyznać, ma bardzo wymagająca. – Szczególnie, że na dystansach powyżej 500 metrów zawodnicy startują z różnych pozycji na torze. Są oddaleni od siebie o kilka metrów. To powoduje, że sędzia startujący nie zawsze jest w stanie samemu dojrzeć na przykład, czy zawodnik nie przekracza linii. Potrzebujemy więc kolejnego człowieka. Asystenta, który to kontroluje – zaznacza Piotr Tokarski.
Podczas pojedynczych zawodów do wystartowania jest przeszło sto par. – A procedura startowa każdej zaczyna się z naszej perspektywy już w momencie, gdy dostajemy od sędziego głównego informację, że pozostała minuta. Odgwizdujemy tę minutę i już wówczas powinniśmy mieć w zasięgu wzroku zawodników, którzy zaraz staną na starcie. Oni mają wtedy czas, żeby podjechać i zacząć całą zabawę – opowiada nasz starter.
– My jako starterzy nie mamy wpływu na to, co zrobią łyżwiarze. Nawet jeśli ktoś podjedzie bez opaski, nie powinniśmy interweniować. Oczywiście, jeśli to zauważymy, staramy się zawsze jakoś dać znać, żeby zawodnik naprawił błąd i uniknął dyskwalifikacji. Ale, w każdym razie, ewentualne wyciąganie konsekwencji leży już w gestii sędziego głównego. My niezależnie od tego w jakim stanie zawodnik podjedzie, mamy po prostu zapewnić mu sprawiedliwy start – kontynuuje. – No więc tak: gdy zawodnicy są gotowi, a my wiemy, że mamy zielone światło, przywołujemy ich komendą „na start”. Wtedy muszą podjechać przed linię i przyjąć pozycję przedstartową, wyprostowaną. Następnie wypowiadamy komendę „gotów”. Na nią zawodnicy przybierają już pozycję startową, zapierając się łyżwą o lód i wyczekując sygnału z pistoletu. To kluczowy moment i dla nich, i dla nas.
Po przyjęciu pozycji startowej zawodnik nie może już się poruszyć. My natomiast od momentu, gdy pozycję przyjmie drugi zawodnik, odliczamy interwał. To święty graal naszego zawodu. Ten idealny ma trwać każdorazowo między 0.9 a 1.1 sekundy. Wtedy strzelamy, a łyżwiarze ruszają. Każdy, nawet najmniejszy ruch wykonany po przyjęciu pozycji, to falstart – mówi Piotr Tokarski.
Tym, co różni starterów short tracku od tych z toru długiego jest czas, w którym mogą przerwać bieg. Na krótkim torze, w określonych sytuacjach, może się to wydarzyć aż do wyjścia z pierwszego wirażu. – Tu nie mamy wpływu na dalsze losy biegu. Liczy się tylko ten ułamek sekundy przy starcie – wyjaśnia Piotr Tokarski. Zarówno jego nazwisko, jak i pozostałych polskich sędziów, zobaczymy jeszcze nie raz w protokołach najważniejszych imprez łyżwiarskich.
Sezon trwa już na dobre. Reprezentanci Polski w pierwszych weekendach wywalczyli cztery medale Pucharu Świata i siedemnaście krążków w Pucharze Świata Juniorów. Obserwując ich rywalizację pamiętajmy jednak, że dumni na arenie międzynarodowej możemy być nie tylko z zawodników, ale również z naszych sędziów, którzy reprezentują nas równie godnie.