Łyżwiarze szybcy Pilicy Tomaszów Mazowiecki Natalia Jabrzyk i Vladimir Semirunnii zdobyli złote medale zakończonych w niedzielę w Tomaszowie Mazowieckim łyżwiarskich mistrzostw Polski w Wieloboju. Z kolei w sobotę na najwyższym stopniu podium w wieloboju sprinterskim stanęli Kaja Ziomek-Nogal (MKS Cuprum Lubin) i Damian Żurek (Pilica Tomaszów Maz.).
Jabrzyk na podium wyprzedziła Olgę Piotrowską i Magdalenę Czyszczoń (obie AZS AWF Katowice). Z kolei wśród mężczyzn na drugiej pozycji uplasował się Szymon Palka (KS Arena Tomaszów Mazowiecki), a na trzeciej Mateusz Śliwka (UKS 3 Milanówek).
– Cieszę się, że te biegi, pomimo tego, że wielobój długi składa się niekoniecznie z moich dystansów, poszły mi naprawdę dobrze. Jestem zadowolona zarówno z 3000 metrów, jak i z niedzielnego dobrego czasu na 1500 metrów. Wszystko ułożyło się po mojej myśli. Wiadomo, że Madzia wraca dopiero po kontuzji, więc nie jest jeszcze w pełni formy, ale teraz jest mój czas, więc cieszę się, że go wykorzystałam. Wiadomo, że te mistrzostwa Polski w wieloboju były kwalifikacjami do mistrzostw Europy, ale to też nie były takie zawody, na których ja w stu procentach musiałam się skupić. Nie było takiej dużej presji, jak na przykład na Mistrzostwach Polski na Dystansach – mówiła Jabrzyk.
Łyżwiarka tomaszowskiej Pilicy prezentuje się w tym sezonie świetnie i zrobiła wyraźny progres, co dobrze wróży przed jej startami już po Nowym Roku w imprezach międzynarodowych. – Rzeczywiście, rozpoczęcie tego sezonu nie mogło być lepsze. Złote medale indywidualne, złote medale drużynowo, do tego jeszcze w wieloboju. Wszystko, co mogłam, udało się zrealizować. Do tego teraz wygrałam u siebie w domu, a tutaj zawsze rodzina jest na trybunach, więc cieszę się, gdy po biegu mogę zobaczyć ich uśmiechnięte twarze. To dodaje dużego kopa motywacji – dodała Jabrzyk.
Wśród mężczyzn najlepszy był reprezentant Pilicy Tomaszów Mazowiecki Vladimir Semirunnii, który na ostatnim dystansie – 10 tysiącach metrów – uzyskał czas lepszy od rekordu Polski Pawła Zygmunta z 2005 roku. Semirunni to Rosjanin, który zaraz po inwazji tego kraju na Ukrainę uciekł do Polski i poprosił o możliwość trenowania i życia w naszym kraju.
– Nie myślałem, że pojadę na rekord Polski, po prostu chciałem zobaczyć, jak to pójdzie. A poszło bardzo dobrze i bardzo się cieszę, że będę mógł reprezentować Polskę już za trzy tygodnie na mistrzostwach Europy. Na pewno będzie jeszcze szybciej. Czuję się w Polsce doskonale, a gdy przyjechałem cała drużyna przyjęła mnie jak członka rodziny. Od razu poczułem się tu jak w domu – mówił Semirunnii.
– To jest 22-letni zawodnik, który nie chce mieć nic wspólnego z tym, co się dzieje w tym kraju. Uciekł z Rosji zaraz po inwazji, w międzyczasie dostał też powołanie do armii rosyjskiej, więc pewnie jego losy byłyby tam bardzo złe. Poprosił nas o wsparcie, trenuje. Dostał zgodę ISU na reprezentowanie Polski w Pucharach Świata, mistrzostwach Europy i mistrzostwach świata, a pracujemy także nad tym, żeby mógł wystartować w igrzyskach olimpijskich – powiedział Rafał Tataruch, prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego. Organizację Mistrzostw Polski wsparł sponsor główny polskiego łyżwiarstwa szybkiego PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.
Przypomnijmy, że w sobotę rywalizację w mistrzostwach Polski zakończyli sprinterzy, rywalizujący w wieloboju sprinterskim. Wśród kobiet najlepsza okazała się Kaja Ziomek-Nogal, która po urodzeniu dziecka wróciła do fenomenalnej formy. – Jestem bardzo zadowolona ze złotego medalu, tym bardziej, że to mój pierwszy raz, kiedy wygrywam wielobój sprinterski. Chciałam już poczuć tę atmosferę świąt, ale do startów musiałam podejść w pełni poważnie. Teraz mogę się już wyluzować. Jadę do domu rodzinnego na święta, a nie byłam w nim od Wielkanocy. Trochę odpocznę, ale znajdę też czas na trening, by nie stracić tego, co już wypracowałam – mówiła Ziomek-Nogal, która na podium wyprzedziła Andżelikę Wójcik (MKS Cuprum Lubin) i Karolinę Bosiek (Pilica Tomaszów Mazowiecki).
Wśród sprinterów zwyciężył Damian Żurek. – Jestem zadowolony, tym bardziej, że miałem ostatnio małe problemy zdrowotne. Cieszę się, że udało się przejechać cztery dobre biegi, a najbardziej jestem zadowolony z pierwszego na 500 metrów. Jest to mój najszybszy czas w Arenie Lodowej, więc tylko się cieszyć. Ze względu na moją przerwę święta będą jednak pracowite i teraz muszę nadrobić – powiedział Żurek. Obok niego na podium stanęli Marek Kania (Fundacja ŁiSW Legia Warszawa i Piotr Michalski (AZS AWF Katowice).
– Te wyniki bardzo cieszą. Kaja w wieloboju sprinterskim naprawdę rewelacyjnie pojechała. Widać na luzie z dużą świeżością, z taką łatwością to robi i ma wyniki na światowym poziomie. Cieszymy się, że i Kaja, Angelika i Karolina to naprawdę światowa czołówka i mam nadzieję, że te też na mistrzostwach Europy w wieloboju sprinterskim też będą na bardzo wysoko. A co do Władimira Simiarunii, to czas lepszy niż rekord Polski mówi sam za siebie. To jest bardzo dobry prognostyk na mistrzostwa Europy w wieloboju – dodał Tataruch.
Kolejnym startem polskich panczenistów będą mistrzostwa Europy w wieloboju i wieloboju sprinterskim, które odbędą się w dniach 10-12 stycznia w holenderskim Heerenveen.