Już za dwa miesiące w Pjongczangu rozpoczną się Zimowe Igrzyska Olimpijskie. W wielu dyscyplinach zawodnicy wciąż walczą o możliwość startu w tej imprezie. Inaczej jest w short-tracku, gdzie kwalifikacje już zakończono. W Korei Południowej wystartuje troje naszych reprezentantów. W tym gronie jest Bartosz Konopko. Nasz najlepszy zawodnik na razie nie stresuje się startem. Bardziej martwi go za to kolejna rozłąka z rodziną.
Przemysław Paszowski: Igrzyska śnią się już panu po nocach?
Bartosz Konopko: W ogóle mi się nie śnią! Powiem więcej. Nawet jeszcze nie myślę o Igrzyskach. No chyba, że tkoś mi o nich przypomni…
Co pan czuje, gdy pomyśli, że za kilka miesięcy wystartuje w Pjongczangu? Stres, podniecenie?
Przynajmniej na razie nie odczuwam żadnego stresu. Skupiam się na treningach i staram się wszystko poukładać w swojej jeździe. Chcę być z niej zadowolony. Wiele osób pomaga mi w tym, żebym osiągnął ten stan.
Jak rozumiem strachu nie ma?
Teraz jeszcze nie ma. Jednak jak będzie dalej to nie wiem. Jestem dobrej myśli.
To będzie pana debiut na tak gigantycznej imprezie. Mistrzostw Świata w short-tracku nie można porównać do Igrzysk. Głowa wytrzyma?
Rzeczywiście po raz pierwszy jadę na tak wielką imprezę. Igrzyska są co cztery lata i nie mogą się równać z niczym innym. Całe życie marzyłem o tym, żeby wziąć udział w zawodach olimpijskich.
Czego pan oczekuje sportowo po tych Igrzyskach? Jaki wynik pana zadowoli?
Nie chcę jednak jechać tam tylko po to żeby zaznaczyć swoją obecność. Zamierzam pokazać się z jak najlepszej strony. Chciałbym wywalczyć medal. Jestem nastawiony na dobry wynik i staram się o tym myśleć. Oczekiwania mam postawione bardzo wysoko a jak będzie? Tego nikt nie wie. Jestem osobą, która bardzo dużo od siebie wymaga. Sam nie wiem czy to dobrze czy źle. Bywałem już w finałowych biegach na dużych imprezach. Zawsze kończyłem jednak rywalizację na tym najgorszym czwartym miejscu. Najwyższy czas to zmienić.
Dotychczas najlepszy wynik Polaków na Igrzyskach to jedenaste miejsce Dariusza Kuleszy w Turynie. Będzie lepiej?
W tym sporcie nigdy nie można być niczego pewnym. Tak się złożyło, że Darek Kulesza to mój przyjaciel i trener. To z nim od zera trenowałem po kontuzji kolana. Mamy wspólną wizję przygotowań olimpijskich. Myślę, że to wszystko zmierza w dobrym kierunku.
Do Igrzysk jednak jeszcze trochę czasu. Jak ten czas będzie organizowany? Jak będą wyglądały przygotowania?
Cały plan treningowy układa Darek. Ponadto mamy jeszcze przez Igrzyskami Olimpijskimi Mistrzostwa Europy i Mistrzostwa Polski
Czy są jakieś elementy na których szczególnie zamierza pan się skupić? Może coś wymaga poprawy?
Cały czas pracujemy nad techniką na dużych prędkościach. Na tym skupiamy się teraz najmocniej i zwłaszcza ten element zamierzamy poprawić.
Tak się zastanawiam. W pewien sposób jest pan sportowcem po przejściach. Za panem poważna kontuzja. Czy w związku z tym ta kwalifikacja olimpijska smakuje inaczej, lepiej?
Tych kontuzji było naprawdę dużo. Co gorsza zawsze pojawiały się one w złym czasie. Trudno mi powiedzieć czy smakuje inaczej. W końcu dopiero pierwszy raz zakwalifikowałem się na Igrzyska Olimpijskie. Ale proszę mi wierzyć, że jestem bardzo szczęśliwy, że pomimo tylu trudności mogę dalej jeździć na łyżwach i ścigać się z innymi.
Jest pan żonaty, ma pan dwie córeczki. Chciałbym zapytać czy dla sportowca to łatwiejsza sytuacja czy trudniejsza?
Moja żona Karolina zawsze mnie wspierała i dalej to robi. Nawet własnym kosztem. Ona też była sportowcem, uprawiała short-track. Na swoim koncie ma wiele tytułów mistrzyni Polski, zajęła tez ósme miejsce na 500 metrów na Mistrzostwach Świata. Dla niej przejście z życia aktywnego sportowca do trybu „kury domowej” nie było i nadal nie jest łatwe. Dzięki temu, że trenuję w rodzinnym mieście jest lżej mnie, a szczególnie jej. Pomimo dwóch treningów dziennie i pracy mogę coś zrobić w domu. W związku z tym częściej mogę też odciążyć Karolinę i zająć się dziećmi. W styczniu tego roku po narodzinach drugiej córeczki troszkę bałem się nadchodzącego sezonu. Wiedziałem jak on będzie wyglądał. W tym sezonie byłem bardzo długo poza domem. Na początku nie sprawiało mi to aż takiej trudności, ale z czasem było już coraz gorzej. Ciągłe wyjazdy i pozostawianie wszystkiego na głowie żony…
To nie pomaga w startach…
Zgadzam się. Ale zarazem również bardzo motywuje.
Motywuje?
Tak, ponieważ nie chcę aby poświęcenie Karoliny poszło na marne. To w jakiś sposób mnie nakręca do cięższej pracy.
Kto jest pana większym fanem córeczki czy żona?
Myślę, że cała moja rodzina. Wszyscy trzymają za mnie kciuki.
A czego oczekują po pana występie w Pjongczangu?
Moja starsza córka czeka na medal! Ona wie, że tata jeździ na obozy po to aby przywieźć jej medal z Igrzysk Olimpijskich.
Źródło: https://www.magazynsportowiec.pl/moja-corka-czeka-medal-konopko-stresuje-sie-igrzyskami/