Polscy łyżwiarze mają już za sobą pierwsze treningi na lodzie w Rotterdamie. Natalia Maliszewska, Magdalena Warakomska i Rafał Anikiej już od piątku będą walczyć w Holandii o medale Mistrzostw Świata w short tracku. Jeszcze przed wylotem rozmawialiśmy z Rafałem.
Dawid Brilowski: Sezon dla Ciebie się jeszcze nie skończył, bo przed nami przecież Mistrzostwa Świata. Mimo to już teraz możesz chyba powiedzieć, że to był dla Ciebie udany rok. Masz medale Mistrzostw Polski, ostatnio świetny wynik również w Dreźnie.
Rafał Anikiej: To prawda, ten sezon jest świetny. Na początku było nieco trudności. Mieliśmy innego trenera, nieco inne treningi. Z zawodów na zawody było jednak coraz lepiej, aż w końcu przyszło też i Drezno, które było dla mnie bardzo szczęśliwe. Tak samo zresztą było rok temu, kiedy również w Dreźnie miałem świetny czas. Muszę przyznać, że jeździ mi się tam bardzo dobrze. Za nami też Mistrzostwa Polski, na których z roku na rok jeździ mi się coraz lepiej. W tym roku co prawda poziom tych zawodów był bardzo wysoki, ale jeżdżę przecież na co dzień w Pucharach Świata, także i tutaj musiało być dobrze.
DB: Było widać w tym sezonie, że rozkręcałeś się z zawodów na zawody. Tuż przed Pucharem Świata w Dreźnie były Mistrzostwa Świata Juniorów w Innsbrucku. Tam notowałeś raczej średnie wyniki. Z czego wynikała późniejsza tak szybka poprawa?
Rafał Anikiej: W Austrii miałem nieco przykry incydent. Pierwszego dnia zawodów ktoś ukradł mi moje płozy zapasowe. Następnego dnia przed rywalizacją na 500 metrów ktoś stępił mi płozy. Nie mogłem ani zmienić płóz przed biegiem, ani normalnie wystartować. Stąd też nie były to moje najlepsze zawody. Mimo tego i tak uważam je za udane. Myślę, że jak się przegrywa, wtedy tak naprawdę się czegoś uczy. Lepsza taka porażka, niż zwycięstwo, z którego nic się nie wyciąga.
DB: W ciągu sezonu masz bardzo dużo wyjazdów na różne zawody. Czy ma to znaczenie, gdzie jeździcie? Jest tak, że Wam, zawodnikom, jest łatwiej rywalizować w Europie, niż na przykład w Azji?
Rafał Anikiej: Tak, na pewno. W grę wchodzi przede wszystkim zmiana czasu. Kiedy lecimy na zawody na przykład do Azji, trzeba się przyzwyczaić między innymi do tego właśnie. Wiadomo też, że tam inny jest także i lód i atmosfera na hali. A w naszym sporcie jest to bardzo ważne. Dlatego zdecydowanie można powiedzieć, że w Europie jeździ nam się zdecydowanie lepiej. Ale Azjaci mają ten sam problem. I widać to często, gdy na Puchary Świata do Europy przylatują w niepełnych składach.
DB: Teraz jednak wszyscy najlepsi zjadą do Europy, bo już niebawem Mistrzostwa Świata w Rotterdamie, w Holandii. Europejczycy pojadą na własnym terenie, więc… będzie ciekawie?
Rafał Anikiej: Zdecydowanie. Ale pamiętajmy, że Azjaci nie zmarnowali ostatnich tygodni. Oni, jak przypuszczam, również bardzo ciężko trenowali przed Mistrzostwami Świata. Myślę, że będzie im ciężko, szczególnie jeśli chodzi o przyzwyczajenie się do lodu w Rotterdamie. Jestem przekonany, że będą to bardzo ciekawe zawody.
DB: Jeśli chodzi o to przyzwyczajenie się do lodu – ile to zajmuje?
Rafał Anikiej: To zależy od wyjazdu. Nam to zajmuje zazwyczaj 4-5 dni. Niestety, nie sprzyja nam fakt, że często nie da rady tak szybko przylecieć na miejsce zawodów. Większość krajów jest tam jednak nieco wcześniej niż my.
DB: Pytam o Azjatów i przyzwyczajenie do lodu, bo już za rok igrzyska w Azji, w Pjongczang. A wcześniej cały cykl kwalifikacji do tej imprezy. Traktujesz nadchodzący sezon jakoś szczególnie?
Rafał Anikiej: Na pewno będzie to dla mnie szczególny sezon. Tym bardziej, że będzie to mój pierwszy sezon olimpijski, w którym mogę się załapać na igrzyska. Będę się oczywiście starał zakwalifikować, bo wiadomo – dla każdego sportowca to coś szczególnego. Wracając do lodu – mam nadzieję, że jeśli uda nam się zakwalifikować na igrzyska, do Korei polecimy minimum dwa tygodnie wcześniej. Wtedy wszystko pójdzie po naszej myśli.
DB: Pokonanie Azjatów w ich domu brzmi jak mission imposible?
Rafał Anikiej: Wszystko się może wydarzyć. Wiadomo, to jest dla nich sport narodowy, a do tego będą w domu. Ale wszyscy mają równe szanse. W tym roku podczas próby przedolimpijskiej w Pjongczang był bardzo dobry lód, który pasował raczej wszystkim. A to powoduje wyrównanie szans.
DB: Jako kwalifikacje olimpijskie posłuży Puchar Świata. A Ty na tych zawodach czujesz się chyba coraz pewniej, co pokazałeś już w Dreźnie, wykręcając bardzo dobry wynik.
Rafał Anikiej: Dobry, ale myślę, że stać mnie na jeszcze więcej. Dużo trenowaliśmy, długo przyzwyczajałem się do lodu, jaki mamy na Pucharze Świata. Lód na imprezach międzynarodowych jest dużo lepszy i do tego też trzeba było przywyknąć. Z zawodów na zawody czuję się coraz pewniej i myślę, że czym więcej będzie startów, tym będzie mi to wychodziło coraz lepiej.
DB: No to na podsumowanie możemy chyba powiedzieć, że zaczynamy rok mega ciężkiej pracy. Początek teraz, na Misttrzostwach Świata w Rotterdamie, koniec w Pjongczang – na igrzyskach olimpijskich.
Rafał Anikiej: Miejmy taką nadzieję. Na pewno będziemy ciężko trenować, z nadzieję na dobre wyniki.
DB: Życzę zatem powodzenia. Szczególnie w najbliższych dniach – podczas Mistrzostw Świata w Rotterdamie.
Źródło: https://ig24.pl/beda-bardzo-ciekawe-zawody-rozmowa-z-rafalem-anikiejem/