Od czwartku do niedzieli w Dordrechcie odbędą się czwarte w tym sezonie zawody World Tour w short tracku. Dla łyżwiarzy będzie to ostatnia szansa, by poprawić swoją pozycję w rankingu i to właśnie po imprezie w Holandii poznamy liczbę miejsc dla reprezentacji Polski na imprezę czterolecia. – Nie chcemy nakładać na siebie niepotrzebnej presji, ale walczymy o komplet – mówią nasi łyżwiarze.
W pierwszej części sezonu short tracku wszystkie oczy kibiców zwrócone są na zawody World Tour. To nie tylko najbardziej prestiżowe zawody, ale w tym roku również kwalifikacje. A drogę na imprezę czterolecia łyżwiarze rozpoczęli na początku października w Montrealu, gdzie odbyły się podwójne zawody cyklu. Z kolei w miniony weekend światowa czołówka przeniosła się do Gdańska, a już w czwartek rozpoczną się ostatnie zawody w Dordrechcie. Później szansy na poprawę swojej sytuacji zawodnicy nie będą już mieli.
– Abyśmy mieli po trzy miejsca na każdym dystansie, trzech z naszych zawodników musi się zakwalifikować do TOP 32 na 500m i 1000m oraz TOP 36 na 1500m. Dodatkowo, jeśli zakwalifikujemy sztafetę, to będzie opcja, że do Mediolanu pojedzie czterech lub pięciu łyżwiarzy i oczywiście na taką opcję też liczymy – mówi Konrad Niedźwiedzki, dyrektor sportowy Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego.
A jak wygląda aktualna sytuacja Polaków? Trudno jeszcze wyrokować, ponieważ nie tylko kluczowe będą wyniki z Dordrechtu, ale liczyć będą się trzy najlepsze wyniki każdego z zawodników. Oznacza to, że odpadnie jeden najsłabszy, więc reprezentacyjne kalkulatory w najbliższy weekend będą rozgrzane do czerwoności.
– Nie, ja raczej na tym kalkulatorze skupię się na liczeniu kalorii – śmieje się Michał Niewiński, jeden z naszych reprezentantów. – Wiadomo, że chcemy zakwalifikować się na igrzyska, ale nie możemy też wpaść w spiralę takiej presji i podchodzić tak, że od tego zależy całe moje życie. To niepotrzebny ciężar, który wziąłbym na swoje barki. Po prostu muszę się skupić na tym, o czym ostatnio zapominałem, czyli po prostu podstawach, jak tor jazdy. W Dordrechcie chciałbym po prostu widzieć dobrą jazdę. A nadmierna presja spowoduje tylko, że to wszystko pójdzie w gorszą stronę. Nie jesteśmy w najwygodniejszej pozycji, ale trzeba się z tym zmierzyć.
Chociaż trzeba przyznać, że ta pozycja Polaków nie jest najgorsza. Wśród pań na 500 m aktualnie mamy dwa miejsca kwalifikujące i o trzecie będzie ciężko (9., 16. i 61. pozycja), a na dwukrotnie dłuższym dystansie trzy (13., 25. i 30. miejsce). Dobrze sytuacja wygląda na 1500 metrów, bowiem tam aktualnie również mamy trzy miejsca (6., 19. i 32. miejsce). Z kolei w męskiej rywalizacji mamy po dwa miejsca na 500 m (17., 28. i 33. miejsce) i 1000 m (18., 32. i 44. miejsce), a na 1500 tylko jedno (25., 37., 54. pozycja). Ciekawie będzie także w walce sztafet (awansuje TOP 8, a w mieszanej TOP 12), bo o ile w mieszanej miejsce mamy zapewnione (5. miejsce), to żeńska zajmuje ósme, a męska dziewiąte miejsce. To oznacza zażartą walkę do ostatnich biegów.
– Potrzebowałyśmy dobrych miejsc na 1500 metrów w Gdańsku do tych kwalifikacji. Zrobiłyśmy to i teraz w Dordrechcie musimy przypieczętować te awanse. Trzymajcie za to kciuki – mówi Gabriela Topolska, która w tym sezonie jest liderką, jeśli chodzi o najdłuższy z indywidualnych dystansów.
Znaczny progres w Gdańsku zrobiła także Nikola Mazur i jeśli utrzyma formę w Dordrechcie, bardzo pomoże reprezentacji w uzyskaniu kolejnych miejsc. – Cieszę się ze swoich ostatnich przejazdów. Ale w Dordrechcie po prostu będę chciała zrobić swoją robotę, tak jak robiłam ją w Gdańsku. Fajnie byłoby odpocząć, ale nie bardzo jest na to czas, tym bardziej, że już w poniedziałek, zaraz po zawodach, polecieliśmy do Holandii. Damy z siebie wszystko – zapewnia zawodniczka.
Kibice muszą też trzymać kciuki za zdrowie Natalii Maliszewskiej, czyli naszej liderki na dystansie 500 metrów. Podczas ostatnich zawodów w Gdańsku łyżwiarka narzekała na problemy z plecami, a dodatkowo, w półfinale zawodów przy wywrotce została poważnie uderzona przez rywalkę łyżwą w kask. – Będziemy walczyć do końca, bo tutaj nic nie jest pewne – zaznacza Maliszewska, a ostateczną liczbę miejsc dla Polski poznamy w niedzielę wieczorem.
Sponsorem głównym polskich łyżwiarzy jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A. Zawody w Holandii rozpoczną się już w czwartek o godz. 11.30. Tradycyjnie podczas dwóch pierwszych dni odbędą się kwalifikacje i repasaże, a na sobotę i niedzielę zaplanowano finały. Transmisje na kanale ISU Skating na YouTube, a weekendowe przejazdy pokaże również Polsat Sport.
