Natalia Maliszewska i Rafał Anikiej wywalczyli awans z eliminacji na wszystkich trzech dystansach pierwszego dnia Mistrzostw Europy w short tracku, które rozpoczęły się w węgierskim Debreczynie. Na poszczególnych dystansach dobrze prezentowali się także inni reprezentanci Polski.
Maliszewska wygrała wszystkie biegi eliminacyjne – na 500, 1000 i 1500 metrów. – Najbardziej jestem zadowolona z tych dłuższych biegów, bo pięćsetka jest moim pewnym dystansem. Ten najdłuższe są inne, rzadko się w nich znajduję. Cieszę się, że mogę się czasem w nich pokazać, zaskoczyć inne zawodniczki. Bardzo dobrze poszedł mi tysiąc, bo awansowałam z najlepszym czasem – mówi mistrzyni Europy sprzed roku na dystansie 500 metrów.
Natalia nie ukrywa, że poziom europejskiego short tracku poszedł bardzo w górę. – Trudno jest jeździć na tak wysokim poziomie, bo poziom europejski jest bardzo wysoki. To pokazały niedawne mistrzostwa czterech kontynentów, gdzie poziom był jednak inny. Myślę, że tutaj jest ta lepsza część świata short tracku – dodała Polka.
A czy jej forma jest podobna do tej sprzed roku, gdy w Dordrechcie cieszyła się ze złotego medalu? – O jej, już nie pamiętam, co się działo rok temu. Jedyne, co pamiętam to wielką euforię. Teraz to jest zupełnie inne rozdanie. Jestem tu jako bardziej doświadczona zawodniczka i fajnie tutaj być jako mistrzyni Europy z ubiegłego roku – powiedziała Maliszewska.
– Jestem zadowolona z formy naszych zawodniczek i zawodników. O ich dobrej formie świadczy liczba awansów do biegów głównych. A forma Natalii? Myślę, że jest wystarczająco dobra, by walczyć o medale. Choćby czas uzyskany na 1000 metrów pokazał, że jest gotowa, choć warunki lodowe nie są najszybsze. Jej dyspozycja jest wysoka – komentowała trener reprezentacji Polski Urszula Kamińska.
Również na trzech dystansach awans wywalczył Anikiej, który wygrał swój bieg na dystansie 500 metrów, a na 1500 i 1000 awansował z trzeciej pozycji dzięki dobrym czasom.
– Najbardziej mogę być zadowolony z pięćsetki, choć mógł być lepszy czas, bo inny zawodnik mnie przyblokował i nie mogłem się rozpędzić. Ale awans z pierwszego miejsca jest cenny, na pewno w sobotę będzie ciekawie. Muszę przyznać, że jakoś średnio się czuję. Jestem szczęśliwy, że po tym ostatnim biegu zobaczyłem, iż wchodzę dalej z czasem. Zobaczymy, jak będzie w sobotę i niedzielę, mierzymy wysoko – mówił Anikiej.
Pochodzący z Białegostoku zawodnik ma nadzieję, że w Debreczynie przynajmniej raz znajdzie się w finale. – Gdy tu jechałem myślałem, że będę z siebie bardzo zadowolony, jeśli zaliczę jakiś finał. Ale najważniejsza jest dobra jazda, dobra technicznie. Wtedy będę zadowolony – dodał Anikiej.
Dobrze na dystansie 500 metrów zaprezentowały się także Nikola Mazur i Kamila Stormowska, które z drugich miejsc wywalczyły awans do sobotnich ćwierćfinałów. Stormowska ponadto wywalczyła awans na dystansie 1000 metrów, również dzięki drugiej lokacie w swojej serii. Gorzej powiodło jej się na dystansie 1500 metrów, bo ścigając się m.in. z Natalią Maliszewską zajęła czwarte miejsce w swoim biegu. Po czwartych lokatach na dystansach 1000 i 1500 metrów odpadła też Nikola Mazur. W rywalizacji mężczyzn jedyny startujący obok Anikieja Polak Paweł Adamski nie przebił się przez biegi eliminacyjne.
– Fajnie, że nie tylko ja, ale również dziewczyny i chłopcy dobrze się dziś zaprezentowali. Myślę, że nasza frekwencja w kolejnych fazach jest bardzo wysoka. Wszyscy mocno pracowaliśmy przed mistrzostwami, bo jest widoczny progres u całej ekipy – dodała Maliszewska.
Niestety, pechowo zakończyły się dla Polaków wyścig sztafet. Najpierw panie popełniły błąd, gdy Gabriela Topolska zmieniała Kamilę Stormowską. Ta pierwsza wywróciła się, ale Polki kontynuowały jazdę. Skończyły na trzecim miejscu, ale sędziowie nałożyli na polską sztafetę karę, przesuwając ją na ostatnią pozycję. To wielka strata, bo żeńska sztafeta mogła bić się w Debreczynie o medal. Z kolei kilka minut później na lód wyszła męska polska sztafeta, która do końca walczyła z Łotyszami o miejsce premiowane awansem. Na ostatnim okrążeniu Łotysze zostali ukarani dyskwalifikacją za spowodowanie upadku Rafała Anikieja. Biało-czerwoni w tym momencie dokonali zmiany, do mety dojechał inny z biało-czerwonych, a Anikiej – nikogo nie blokując, bo na torze byli już tylko Polacy, też zjechał przekraczając linię mety. Sędziowie uznali, że to błąd i również nałożyli na Polaków karę.
W sobotę w Debreczynie zakończy się rywalizacja na dystansach 500 i 1500 metrów. Rok temu z złoto w tej pierwszej rywalizacji wywalczyła Natalia Maliszewska.