Kamila Stormowska była największą gwiazdą sobotnich finałów mistrzostw Polski w short tracku, które odbywają się w Gdańsku. 23-letnia zawodniczka miejscowego Stoczniowca zdobyła dwa tytuły mistrzyni kraju, a w niedzielę będzie faworytką zmagań na 1000 metrów. Złota w rywalizacji mężczyzn na 500 i 1500 metrów zdobyli odpowiednio Diane Sellier również ze Stoczniowca oraz Michał Niewiński z Juvenii Białystok.
W ostatnich latach Gdańsk na dobre stał się domem polskiego short tracku. Stolica Pomorza na przestrzeni minionych miesięcy gościła wiele prestiżowych imprez. W styczniu w gdańskiej hali Olivia zostały rozegrane mistrzostwa Europy seniorów, zaś w lutym odbyły się w niej kolejno finał seniorskiego Pucharu Świata oraz mistrzostwa świata juniorów.
– Gdańsk jest dla nas ogromną wartością. To tutaj rozpoczęliśmy przygodę z organizacją międzynarodowych imprez, to w Olivii nasi zawodnicy mieli okazję pokazać się polskiej publiczności i zaczęli odnosić pierwsze osiągnięcia, łącznie z medalami. Ten sezon pokazał, że nasza kadra urosła bardzo mocno, jest już światową czołówką, startując na równi z mistrzami olimpijskimi i świata – mówił Rafał Tataruch, prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego. Sponsorem głównym polskiego short tracku jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A. – MP to też możliwość, żeby młodsi mogli się spotkać ze światową czołówką, bo do niej bez wątpienia należą już nasi seniorzy. Być może nadarzy się też okazja, żeby podeptać po piętach bardziej doświadczonym kolegom i przy okazji wejść do kadry narodowej – dodał szef polskiej federacji.
W weekend, po pięciu miesiącach międzynarodowych startów, nadeszła pora na rozstrzygnięcia na krajowym podwórku. W stawce MP w Gdańsku nie zabrakło największych nazwisk polskiego short tracku. Z czołówki, którą w tym sezonie oglądaliśmy w najważniejszych imprezach, nie było jedynie Nikoli Mazur. 28-letnia zawodniczka Stoczniowca Gdańsk, która w zeszłym tygodniu startowała w mistrzostwach świata w Rotterdamie, zrezygnowała ze startu w MP.
– Nikola dostała pozwolenie od lekarza kadry na start w Holandii, natomiast ze względu na jej bezpieczeństwo lepiej było nie startować w MP i nie narażać się na kolejne upadki, które mogłyby się zakończyć pęknięciami czy nawet złamaniami. Myślę, że jej wycofanie to jak najbardziej słuszna decyzja – uważała Urszula Kamińska, trener reprezentacji Polski w short tracku, która od piątku bacznie obserwuje wyścigi na gdańskim lodzie. – Przyjechałam zobaczyć, kto ewentualnie jest gotowy, by dołączyć do naszej kadry. Ci, co wcześniej wykazywali potencjał, dalej są widoczni w biegach. Miło jest zobaczyć, że młodzież rośnie w siłę, a nie tylko kadra A – podsumowała.
Wobec nieobecności Mazur, a także pauzy krajowej liderki ostatnich lat Natalii Maliszewskiej, niekwestionowaną faworytką rywalizacji wśród kobiet była więc Kamila Stormowska. 23-letnia reprezentantka Polski, która w tym sezonie uplasowała się w czołowej dziesiątce Pucharu Świata na dwóch dystansach, w sobotę nie miała sobie równych w konkurencjach kolejno 1500 i 500 metrów. W finale najdłuższego dystansu stawce próbowała uciec Anna Falkowska (Juvenia), ale od połowy dystansu prowadzenie przejęły jej starsze koleżanki. Na ostatnim okrążeniu liderującą Stormowską próbowała atakować jeszcze Gabriela Topolska (Juvenia), ale ostatecznie musiała zadowolić się srebrem. Brąz na 1500 metrów wywalczyła natomiast Hanna Sokołowska (Juvenia). Z kolei na 500 metrów Stormowska finiszowała przed Sokołowską i Falkowską.
– Z boku może to wygląda, że coś przyszło mi łatwo, ale na MP nie ma łatwych medali. Cały rok pracuję, żeby to, co mam w nogach, pokazać na tych zawodach. Za tymi medalami stoi moja ciężka, kilkuletnia praca – podkreślała po sobotnich startach Stormowska.
W męskich finałach dominowali kolejni reprezentanci Polski. W najważniejszym wyścigu na 1500 metrów próbę ucieczki podjęli nastoletni Krzysztof Mądry i Dominik Palenceusz z Juvenii, ale nie starczyło im sił na skuteczny finisz. Na przedostatniej rundzie na prowadzenie wysunął ich klubowy partner Michał Niewiński i pewnie sięgnął po swoje pierwsze złoto w ten weekend. Drugi był Felix Pigeon (AZS Politechnika Opolska), który na ostatnich kilkudziesięciu metrach wyprzedził kolegę z kadry Diane Selliera (Stoczniowiec). Niewiński, który należał do ścisłego grona faworytów na 500 metrów, nieoczekiwanie z walki o medale wypisał się już w ćwierćfinale, upadając na końcu drugiego okrążenia.
– Do tego weekendu podchodziłem na luzie, bo właściwy sezon zakończył się wraz z MŚ, do których się przygotowywaliśmy. MP są dla nas taką wisienką na torcie, dodatkową okazją do ścigania między sobą, gdzie też dajemy szansę juniorom do rywalizowania i czerpania od nas. Cieszy medal na 1500 metrów, na 500 metrów poszło gorzej, ale taki jest short track – mówił Niewiński, brązowy medalista tegorocznych MŚ w sztafecie męskiej.
Złoto na 500 metrów wywalczył Sellier. Ubiegłoroczny wicemistrz Polski, który w wielkim finale imponował szybkością, zdetronizował kolegę z reprezentacji Łukasza Kuczyńskiego (Juvenia), który w sobotę był drugi. Na najniższym stopniu podium stanął zaś Mateusz Mikołajuk (Juvenia).
W sobotę w Gdańsku rywalizowano również w sztafetach mieszanych. Finał mixa zdominowały zespoły białostockiej Juvenii, które w komplecie zajęły podium, a najlepszy był kwartet w składzie Gabriela Topolska, Hanna Sokołowska, Paweł Adamski i Michał Niewiński. Drudzy byli Mateusz Mikołajuk, Łukasz Kuczyński, Ada Majewska i Anna Falkowska, a trzeci Oliwia Bobier, Agnieszka Bogdanowicz, Adam Makuch i Krzysztof Mądry.
W niedzielę ostatni, trzeci dzień MP w short tracku w Gdańsku. Od godziny 10:00 zaplanowano finały na 1000 metrów oraz sztafety mężczyzn i kobiet. Wstęp na zawody jest bezpłatny. Transmisja na żywo z zawodów będzie dostępna na YouTube, na kanale PZŁS.
Organizatorami mistrzostw są Polski Związek Łyżwiarstwa Szybkiego i GKS Stoczniowiec Gdańsk. Partnerem głównym zawodów jest PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., a partnerem instytucjonalnym Ministerstwo Sportu i Turystyki. Partnerami wydarzenia są Weron, MCC Medale, 4F, Miasto Gdańsk oraz Województwo Pomorskie.