Magdalena Czyszczoń zajęła dziesiąte miejsce w biegu ze startu masowego podczas trzeciego dnia mistrzostw świata w łyżwiarstwie szybkim, które odbywają się w holenderskim Heerenveen. Tuż za nią była Karolina Bosiek, która w sobotę wywalczyła również dwunastą lokatę w rywalizacji na tysiąc metrów.
Czyszczoń, obchodząca w sobotę swoje 28. urodziny, od początku biegu finałowego jechała bardzo aktywnie. – Tempo było bardzo szybkie w finale i widać było, że dziewczyny z Holandii są umówione. Niepotrzebnie może zaczęłam gonić Irene Schouten, ale żadna z koleżanek z peletonu się nie kwapiła i uznałam, że muszę to zrobić. Gdy dogoniliśmy Irene to wtedy wykorzystała to Marijke i odjechała, a później utrzymywała olbrzymią przewagę nad grupą – mówiła Czyszczoń. Rzeczywiście, finisz trwający ponad połowę dystansu w wykonaniu Holenderki Marijke Groenewoud był imponujący.
Tuż za Czyszczoń w finale biegu ze startu masowego uplasowała się Karolina Bosiek. Tomaszowianka tradycyjnie była najbardziej zapracowaną reprezentantką Polski, bo w sobotę przejechała półfinał i finał biegu ze startu masowego, a także ścigała się na tysiąc metrów.
– Sporo kosztował mnie wcześniej półfinałowy bieg masowy, więc ta dwunasta lokata w tych warunkach mnie zadowala. W finale mass-startu z kolei miałam bardzo dobry finisz, zabrakło tylko jednej zawodniczki, by być nawet w szóstce – powiedziała Bosiek.
Od przyszłego sezonu jedna z największych polskich łyżwiarskich nadziei chce skupić się na rywalizacji na dystansach tysiąca i tysiąca pięciuset metrów. – Postawię już konkretnie na te dystanse, bo wiem, że mogę je jeździć bardzo szybko. Dziś rano nawet zastanawiałam się, czy nie odpuścić startu w biegu masowym, bo mocno mi to w głowie przeszkadzało. Ostatecznie zdecydowałam się jednak, żeby wystartować – dodała. Starty biało-czerwonych w mistrzostwach świata wspiera sponsor polskiego łyżwiarstwa szybkiego PGE Polska Grupa Energetyczna.
Wśród mężczyzn na dystansie tysiąca metrów trzynasty był Damian Żurek, który bardzo mocno zaczął, ale w końcówce opadł z sił. – Podsumowując całośc mistrzostw świata jestem bardzo zadowolony. Plan był taki, by od początku dać z siebie wszystko, co się ma, ale niestety starczyło tylko na sześćset metrów. Ale spokojnie, jestem jeszcze młody, mam sporo lat do objeżdżenia i wiem, że będzie dobrze. Jestem zadowolony, bo to był ciężki weekend – mówił Żurek.
Cztery pozycje niżej uplasował się Piotr Michalski, który też mógł być zadowolony z początku, ale im bliżej było końca, tym gorzej. – No właśnie, mogę dzisiaj powiedzieć podobnie, jak wczoraj. Otwarcie dobre, pierwsza runda też przyzwoita, ale druga połowa troszkę słabsza, tak jak zresztą w innych biegach w tym sezonie. Dziś na pewno nie jestem tak zadowolony, jak wczoraj, ale trzeba wyciągnąć z tego lekcję. Choć nie spodziewałem się wiele lepszego rezultatu tutaj – komentował.
Przed rokiem Michalski był bardzo blisko wywalczenia medalu olimpijskiego w Pekinie. Jak ocenia kończący się obecny sezon? – Miał być luźny, a był trochę jednak za ciężki. Gdy ma się sportowe ambicje to trudno jest potraktować sezon luźno. Celem było dobre pokazanie się na Pucharach Świata w Tomaszowie Mazowieckim i tutaj w trakcie mistrzostw świata. Myślę, że mogę być z siebie zadowolonym, chociaż te miejsca nie są dobre, ale sezon olimpijski jeszcze kawałek przed nami – dodał Michalski.
W rywalizacji kobiet zwyciężyła świetna Holenderka Jutta Leerdam, a u mężczyzn kolejny raz najlepszy był Amerykanin Jordan Stolz. 18-latek przebojem wdarł się na szczyt, a w Heerenveen był najlepszy zarówno na 500, jak i na 1000 metrów. W dodatku oba te dystanse wygrał z olbrzymią przewagą.
– Na pewno jest dobrą postacią dla sportu, szczególnie amerykańskiego łyżwiarstwa. Są tacy, którzy nazywają go Michaelem Phelpsem łyżwiarstwa. Dziś na ostatnich metrach mógłby już stanąć, a i tak by wygrał, bo miał olbrzymią przewagę. To jest fenomen i chylę czoła przed nim, bo robi niesamowitą robotę. Ale w tamtym roku na igrzyskach był za mną i tego się trzymam – powiedział Michalski.
– Przede wszystkim świetnie jeździ technicznie, a do tego ma bardzo dużo mocy. I z tego to się właśnie bierze – dodał Żurek.
Niedziela będzie ostatnim dniem mistrzostw świata. Tego dnia zaplanowano rywalizację na 1500 metrów kobiet i mężczyzn oraz na najdłuższych dystansach – pięć tysięcy metrów kobiet i dziesięć tysięcy metrów mężczyzn.
– Sobota była bardzo pracowita, ale mam nadzieję, że zostało mi jeszcze trochę sił w nogach, żeby dobrze w niedzielę zakończyć mistrzostwa świata udanym startem na 1500 metrów – powiedziała Bosiek.
– Ja chcę pojechać pięć tysięcy metrów z dobrym samopoczuciem i z sercem, tak jak zawsze. Mam nadzieję, że uczczę te moje urodziny z lepszym skutkiem, niż dzisiaj, ale tego nigdy nie można być pewnym, bo w naszym sporcie dzieje się naprawdę wiele – dodała Czyszczoń.
MŚ w łyżwiarstwie szybkim w Heerenveen, 3. dzień