Natalia Maliszewska nie zdobędzie medalu Mistrzostw Światai. Polka, która w styczniu sięgnęła po tytuł mistrzyni Europy na 500 metrów, a w lutym zapewniła sobie zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata na tym dystansie, odpadła w Sofii w ćwierćfinale.
Polka ruszała do ćwierćfinału z czwartej pozycji startowej, a wiadomo, że na sprinterskim dystansie ma to spore znaczenie. Błyskawicznie przesunęła się na trzecią pozycję jadąc za Brytyjką Elise Christie i Holenderką Suzanne Schulting.
– Miałam się skupić w stu procentach na starcie, bo czwarta pozycja nie jest najlepsza. Zrobiłam bardzo dobry start, mógł dać mi pierwsze miejsce, a później coś nie wyszło. Nie wiem, może za dużo zrobiłam miejsca Holenderce i wjechała przede mnie. Teraz mogę gdybać – mówiła Maliszewska.
Maliszewska przez cały dystans próbowała przesunąć się do przodu, ale bez rezultatu. Ostatecznie wpadła na metę 76 tysięcznych sekundy za Schulting. Niestety Maliszewska uzyskała najgorszy czas spośród wszystkich zawodniczek finiszujących na trzeciej pozycji i stało się jasne, że odpadnie z dalszej walki. Polka została sklasyfikowana na jedenastej pozycji. 23. miejsce w klasyfikacji generalnej zajęła Nikola Mazur.
– Dziewczyny jechały szybko. Nie miałam zaparcia pod lodem, by móc się zebrać i wyprzedzić. Dobrze blokowały swoją pozycję. Ja jeszcze nie umiem wyprzedzać po dużym, ale się tego nauczę. I na pięćsetce też będę umiała to robić. Po prostu mi nie wyszło i to jest najgorsze. Czułam się bardzo dobrze – dodała Polka, która w trakcie rozmowy z dziennikarzami ocierała łzy.
Na dystansie 1500 metrów Maliszewska, która odpadła w piątek w ćwierćfinale, została sklasyfikowana 38. pozycji, a siedem miejsc wyżej uplasowała się Nikola Mazur. Z kolei Mateusz Krzemiński na tym dystansie nie ukończył porannego wyścigu rankingowego i nie został sklasyfikowany, a na 500 metrów zajął 25. miejsce.
– To nie jest koniec świata. Kończę sezon nie tak, jakbym chciała, ale kończę go z takimi wynikami, że mogę się uśmiechać i być z siebie dumna. Zrobiłam coś, czego nikt do tej pory w short tracku nie zdobył. Pokazałam niektórym, że jestem z Polski i jestem szybka. I muszą się ze mną liczyć – mówiła Maliszewska.
Polka od początku sezonu podkreśla, że jej głównym celem są igrzyska olimpijskie, które odbędą się w 2022 roku w Pekinie. – Do igrzysk mam jeszcze trzy lata. Jeśli zrobiłam taki progres w ciągu jedenastu miesięcy pracy to aż się sama boję, co będzie ze mną w trakcie sezonu olimpijskiego – powiedziała. Polka, w trakcie przygotowań, ma wsparcie m.in. holenderskiego sponsora reprezentacji, firmy OTTO.
Sobota nie jest dla Maliszewskiej ostatnim dniem Mistrzostw Świata, ale medalu już nie zdobędzie. W niedzielę Polka pojedzie w przedpołudniowej sesji w wyścigu rankingowym na dystansie 1000 metrów.