Karolina Bosiek wywalczyła tytuł wicemistrzyni świata juniorek w łyżwiarstwie szybkim. W drodze po drugie miejsce w klasyfikacji wieloboistek Polka zdobyła również srebrny medal na dystansie 1500 metrów oraz brązowe na 1000 i 3000 metrów. W rozmowie ze SPORT.TVP.PL mówi o mistrzostwach w Baselga di Pine i planach na najbliższą przyszłość.
SPORT.TVP.PL, Dawid Brilowski – Te mistrzostwa świata juniorów są dla ciebie paradoksalnie ważniejsze, niż wcześniejsze mistrzostwa świata seniorów w Inzell?
Karolina Bosiek: – Tak, to był główny cel na ten sezon. Ostatni rok jestem juniorką i chciałam pokazać się jak najlepiej na tej imprezie.
– I pokazałaś…
– Mam nadzieję, że tak. Choć wiadomo, liczyłam na złoto. I nadal z tego nie rezygnuję. Mistrzostwa się nie skończyły i będę walczyć dalej. Jak na razie jestem zadowolona ze swoich startów. Szczególnie, że w ostatnich tygodniach moja forma nie była optymalna. Przygotowania utrudniła choroba, która przeszkodziła mi też choćby na mistrzostwach świata w Inzell – przeziębiłam się przed wyjazdem na Puchar Świata do Hamar i tak to się ciągnęło przez prawie dwa tygodnie.
– W ostatnich dniach osiągnęłaś kapitalne wyniki. Jesteś wicemistrzynią świata w wieloboju, na indywidualnych dystansach masz medal srebrny i dwa brązowe. Najmniej do złota zabrało na 1500 metrów. Do zwyciężczyni (Femke Kok) straciłaś zaledwie 0,02 sekundy. Na mecie przeważała radość czy niedosyt?
– W pierwszym odczuciu cieszyłam się, że mam medal. Wtedy nie wiedziałam jeszcze, że różnica była aż tak mała. Dopiero, gdy zobaczyłam wyniki, pojawił się niedosyt. No cóż… taki jest sport. Bardzo chciałabym złota, ale jednocześnie bardzo cieszę się ze srebra. A złoto? Długa droga przede mną, ale może kiedyś uda mi się na mistrzostwach świata seniorów.
– Mówisz o seniorach, a przed sobą masz jeszcze mass start. Złoto w mass starcie nie będzie tym samym, co złoto na dystansach?
– Zapewniam, że ze złota w mass starcie będę cieszyć się tak samo, jak ze złota w „normalnym” biegu.
– Pomaga ci nieco w startach, że tor w Baselga di Pine nie jest kryty? Masz jednak chyba większe doświadczenie w treningu na takich obiektach, niż choćby Holenderki.
– Startowałam tu już w przeszłości i zawsze czułam się bardzo dobrze. Teraz mamy tu świetną pogodę, 12 stopni na plusie. Lód jest raz trochę wolniejszy, raz się nieco roztopi… Ale każdy ma te same warunki i walczy tak, jak potrafi. Holendrzy świetnie radzą sobie i w halach i na odkrytych obiektach, bo są świetnie przygotowani.
– Jak rozmawialiśmy w połowie sezonu, mówiłaś mi, że w tym ostatnim roku juniorskim chciałabyś pobić rekordy Polski juniorek na 1000 i 1500 metrów i zdobyć medal MŚJ. Wszystkie te rzeczy zostały zrealizowane. Czujesz się spełniona?
– Czuję się spełniona jako juniorka, ale nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa. Jutro mam jeszcze mass start, w którym zamierzam walczyć o kolejny medal. Później jadę też na mistrzostwa świata w wieloboju do Calgary – tam będę starała się walczyć o jak najlepsze czasy i wyśrubowanie swoich rekordów. Ostatnio udało mi się złamać barierę minuty i 17 sekund na 1000 metrów w Inzell, podczas startów kontrolnych. Udowodniłam tym sobie, że jestem „w gazie”.
– Wróćmy jeszcze do Baselga. Zaskoczyła cię dyspozycja którejś z rywalek?
– Trudno mówić o zaskoczeniu. Spodziewałam się, że Holenderki będą bardzo mocne, bo to ich impreza docelowa. Zawsze łyżwiarze z tego kraju byli światową czołówką. Nie zawiodłam się też na zawodniczkach, z którymi mam okazję rywalizować na Pucharach Świata seniorów.
– Jedną z nich jest Ragne Wiklund – Norweżka. Ostatnimi czasy była od ciebie szybsza – m.in. na mistrzostwach świata w Inzell. Tym razem byłaś górą. Mały rewanż?
– Tak jak mówiłam, moja forma w ostatnich tygodniach nie była taka, jakiej chciałam. Teraz było już w miarę optymalnie – do złota zabrakło, ale pokonałam Norweżkę.
– Pobrzmiewa w twoim głosie, że jesteś nieco zawiedziona brakiem złota.
– Czemu? No… może troszkę. Ale jutro też jest dzień. W niedzielę mam jeszcze szansę w mass starcie.
– Srebro w tej konkurencji już masz. Jesteś zresztą już dość doświadczona – jesteś mistrzynią kraju, byłaś piąta w Pucharze Świata. To co? Teraz czas na złoto mistrzostw świata juniorów?
– Nie mogę nic obiecać. W mass starcie może wydarzyć się wszystko. To mało przewidywalny bieg. Trzeba być czujnym, szybkim i dać z siebie wszystko.
Rozmawiał Dawid Brilowski
Źródło: sport.tvp.pl