– Nigdy nie zwalniam tempa, wręcz dokręcam śrubkę jeszcze bardziej i jadę jeszcze szybciej. Mam już brązowe medale, teraz chcę srebra i złota – mówi Łukasz Kuczyński, który staje się coraz bardziej doświadczonym zawodnikiem i chce zawojować świat short tracku.
Miniony sezon łyżwiarski był dla Kuczyńskiego przełomowy. 24-letni zawodnik po raz pierwszy w swojej karierze i jako drugi Polak w historii short tracku wywalczył medal podczas indywidualnego wyścigu na 500 m w Pucharze Świata w holenderskim Dordrechcie. Brązowy krążek był jego spełnieniem marzeń, a jeszcze w tym samym sezonie Kuczyński do swoich osiągnięć dołożył trzecie miejsce w sztafecie (również Dordecht) oraz także brązowy medal w mistrzostwach Europy w Gdańsku (ponownie sztafeta).
– Z perspektywy czasu bardzo dobrze jest się przygotowywać do sezonu z czystą głową i świadomością, że jesteśmy już na tym poziomie, na którym od dawna chcieliśmy być – mówi łyżwiarz. – Długo na to pracowaliśmy. Perspektywa się zmienia, jeśli awansowało się do tego topu, ale tak samo ciężko przygotowujemy się i trenujemy po to, by jeszcze bardziej podnosić swój poziom. Tutaj nic się nie zmienia.
Zawodnik z przymrużeniem oka podkreśla, że woda sodowa mu jednak nie grozi. – Wiadomo, że są żarty na ten temat, ale ja twardo stąpam po ziemi – uśmiecha się Kuczyński. – Czuję, że to wszystko wreszcie nabiera odpowiedniego tempa i powoli staję się takim zawodnikiem, jakim chciałem być. Czyli mogę walczyć o medale na zawodach najwyższej rangi. Zawsze chciałem być zawodnikiem, który wchodzi do finałów i ściga się z czołówką. W ubiegłym sezonie pokazałem, że staję się jednym z najlepszych startujących na 500 metrów w short tracku. Teraz jestem na tej drodze, chcę prezentować się jak najlepiej na Pucharach Świata, mistrzostwach Europy i świata, a za trzy lata na Igrzyskach Olimpijskich – podkreśla Kuczyński.
W jednym z wywiadów Kuczyński podkreślił, że “miał potencjał, ale długo nie umiał tego przełożyć na wyniki”. Teraz już znalazł przyczynę. – To złożona sprawa, bo wiele mechanizmów w głowie nie działało poprawnie. Może wymieniłem kilka trybików w umyśle, które mnie hamowały i odblokowałem się. Moje ciało było gotowe na takie wyniki od 18. roku życia, czyli już 5-6 lat temu. Byłem dobrze rozwinięty fizycznie i bez problemu łapałbym się do ćwierćfinałów czy półfinałów, ale niestety głowa tego nie dźwigała. Teraz jestem już starszy, patrzę na to z innej perspektywy. Nabrałem świadomości zawodniczej i doświadczenia. Udało mi się to przełamać i faktycznie to zaowocowało wynikami – mówi łyżwiarz.
Kuczyński cały czas podkreśla, że nie ma zamiaru spoczywać na laurach. Wręcz przeciwnie, dobre wyniki jeszcze bardziej napędzają go do mocniejszego treningu i dają motywację samorozwoju. – Apetyt rośnie w miarę jedzenia – mówi zawodnik. – Nigdy nie zwalniam tempa, wręcz dokręcam śrubkę jeszcze bardziej i jadę jeszcze szybciej. Mam już brązowe medale, teraz chcę srebra i złota. Moim marzeniem jest oczywiście być jednym z najlepszych zawodników na świecie, a taka idea łączy się z mistrzostwem olimpijskim.
Celem łyżwiarza na najbliższy sezon jest ustabilizowanie formy startowej. Jak podkreśla, podchodzi do tematu spokojnie i chce regularnie awansować do półfinałów i finałów w zawodach Pucharu Świata. – A wyścigi już na tym poziomie to kwestia zachowania zimnej krwi i spokoju. W takim przypadku jestem w stanie zdobyć medal i to kolejny poziom, nad którym będę pracował – mówi.
Latem łyżwiarze ciężko pracują nad wytrzymałością i kondycją, głównie trenując na rowerach. Polacy mieli już też okazję ćwiczyć na lodzie. – Byliśmy na obozie w Gdańsku, a przed nami zgrupowanie w Tomaszowie Mazowieckim, gdzie czekają nas kolejne tygodnie ciężkich przygotowań – zdradza Kuczyński.
Warto wspomnieć, że w szczęśliwej dla Polaków hali w Gdańsku w przyszłym roku odbędą się mistrzostwa Europy w short tracku. – Bardzo miło byłoby zdobyć pierwszy indywidualny medal mistrzostw Europy na którymś z dystansów – marzy Kuczyński. – Wydaje mi się, że to przyjemny cel, na który można zerkać kątem oka. Jedno jest pewne: interesują mnie finały, żeby w nich błysnąć, a najlepiej wyjść z nich ze złotem.