Po ZIO w Grenoble pełnienie obowiązków prezesa PZŁS zakończył Kazimierz Czarnocki. Po raz trzeci na stanowisko szefa Związku powrócił Władysław Sankowski i funkcję tą pełnił aż do roku 1976. Wiceprezesem wybrano po raz drugi Waldemara Kraszewskiego, powszechnie zwanego „szarą eminencją” Związku i to w jak najlepszym tego określenia znaczeniu. Ten oficer Wojska Polskiego oddelegowany do pracy w warszawskiej Legii jako kierownik sekcji łyżwiarskiej walnie przyczynił się do jej krajowej potęgi. Był powszechnie lubiany tak wśród zawodników, działaczy i sędziów, którym przewodził jako szef Komisji Sędziowskiej PZŁS. Wiceprezesem wybrano też Kazimierza Lewandowskiego: Uzbrojony w dyplom inżynierski i zatrudniony na odpowiednio wysokich stanowiskach, mogłem przystąpić do akcji… Nie przypuszczałem wtedy jeszcze, jak szybko przydam się łyżwiarzom do zrealizowania wieloletnich marzeń o budowie sztucznego toru do jazdy szybkiej w Warszawie.
Nowy sezon łyżwiarze rozpoczęli od startu w Pucharze Tatr połączonego z meczem reprezentacji męskich Deventer-Warszawa, pod którymi kryły się druga reprezentacja Holandii i pierwsza Polski. W zakopiańskich zawodach startowało 110 zawodniczek i zawodników w kategorii juniora oraz 40 seniora, w tym 13 Holendrów. Bohaterem był dwudziestoletni zawodnik Orła Elbląg Henryk Szandala, który w biegu na 500 m, pomimo potknięcia, z wynikiem 42,5 s wyrównał rekord Kucha. Szandala poprawił też rekordy kraju na 3000 m (4:42,3 s) oraz w wieloboju (184,640 pkt.). Świetnym biegiem na 5000 m popisał się Święcicki, a Romana Troicka odebrała Helenie Pilejczyk rekord w wieloboju. Niestety w konfrontacji z Holendrami wypadliśmy bardzo słabo, przegrywając aż o 57 pkt. Święcicki bijąc rekord Polski na 5000 m był w tej konkurencji 9-ty, a Szandala na 3000 m 5-ty.
W 1969 r prawdziwym wstrząsem, zwłaszcza dla pionu szkoleniowego Związku, były wyniki MP. Jego powodem był start Heleny Pilejczyk. Ta 38-letnia łyżwiarka, którą wykluczono z kadry narodowej i w związku z tym przygotowała się do sezonu indywidualnie, wygrała w Zakopanem trzy konkurencje, zdecydowanie pokonując kadrowiczki i poprawiając przy tym rekord Polski. Świadczyło to nie tylko o rewelacyjnej formie Pilejczyk ale przede wszystkim o złej pracy szkoleniowców. Potwierdzały to wyniki mężczyzn, gdzie zwycięstwa odnieśli łyżwiarze SNPTT Iskrzycki i Kłotkowski, klubu który nie podporządkował się centralnemu szkoleniu i pracował na własną rękę. Medal zdobył też nie objęty związkowym szkoleniem zawodnik Legii Andrzej Zawadzki.
Czytaj dalej w kolejnej odsłonie naszego cyklu – Łyżwiarstwo szybkie w czasach PRL – część VIII