Angelika Wójcik. Życie to podróż. Woli dzikie tereny od miast
– Czym zajmujesz się zazwyczaj, gdy masz czas wolny?
– W wolnych chwilach od łyżwiarstwa ogarniam życie pozasportowe. Wielu ludzi nie lubi wykonywać swoich obowiązków, a ja traktuję je jak drugi sport zawodowy. Lubię je – rzeczy, które muszę pozałatwiać lub podomykać. W tym także studia. Lubię zatopić się w tych obowiązkach dnia codziennego i po prostu płynąć. Poza tym uwielbiam czytać książki wszelkiej maści – nie tylko rozwojowe, ale też te o funkcjonowaniu społeczeństwa czy historyczne. Lubię też filmy dokumentalne. A gdy mam więcej czasu, chwytam za gitarę i staram się rzeźbić coś muzycznie. Gdy jestem u siebie, w Lubinie, w wolnych chwilach odświeżam kontakty, spotykając się ze znajomymi i rodziną.
– Wspomniałaś o książkach i filmach. Wolisz czytać czy oglądać?
– Jeżeli mam wybór miedzy książką a filmem opartym na książce, wybieram film, ponieważ jestem wzrokowcem. Mam swoje ulubione produkcje. Są to zazwyczaj tytuły wysoko notowane na filmwebie. Jeśli mam iść do kina na jakąś nowość, musi być to coś naprawdę dobrego. Ostatnio spodobało mi się kino samochodowe. Mam swoje ulubione w Warszawie – „Syreni Brzeg”. Polecam miejscowym, żeby tam wpaść. Jest naprawdę zjawiskowo, w amerykańskim klimacie.
– A masz w zwyczaju oglądać sport w telewizji?
– W szczególności lekkoatletykę – wiele konkurencji w jednej transmisji. Lubię dyscypliny indywidualne, bo gdy pojawia się zbliżenie na twarz zawodnika, mogę wyczytać z niej, czy ma zacięcie i charyzmę. Ostatnio zainteresowałam się też oglądaniem siatkówki plażowej.
– Wypatrywanie odczuć na twarzy zawodników wynika z zainteresowania psychologią?
– Trochę się nią interesuję. Na co dzień zwracam uwagę na niuanse w zachowaniu, choć czasem wolałabym tak nie mieć. Jedna z książek, która pozwoliła mi uzyskać odpowiedź na pytanie kim jestem i jak powinnam obchodzić się ze swoją osobowością, aby mi i innym wokół żyło się przyjemniej to „Twój psychologiczny autoportret” Johna Oldhama.
– Lubisz podróżować? Masz takie miejsce, które chciałabyś odwiedzić?
– Tak to już jest, że #RoadToOlympics to wszystko to, co spotyka cię po drodze – nie tylko ciężkie treningi, wchodzenie na kolejny szczebel sportowy, ale też kontuzje i przeszkody, czy po prostu krótkie, piękne chwile, które napotykam na tej drodze. Życie to podróż. Nie bez powodu ktoś powiedział, że podróże kształcą.
Podróż to znaczna część mojego życia – tym bardziej, że naprawdę lubię się przemieszczać. Czuję wtedy wewnętrzny postęp. Chciałabym kiedyś zrobić sobie tatuaż, który będzie łączył motywy podróży z nietzscheowskim motywem Amor Fati. A jeśli chodzi o wymarzony cel: chciałabym polecieć na wakacje do Indonezji, na przykład na Bali. Poza tym zwiedzić Amerykę Południową – Valparaiso i Wyspę Wielkanocną. A bliżej Europy – zobaczyć popcornową wyspę na Fuertaventurze zanim doszczętnie zniszczą ją turyści.
– Jakie jest najfajniejsze miejsce, jakie do tej pory zobaczyłaś dzięki temu, że jesteś łyżwiarką?
– Ałma-Ata w Kazachstanie. Nie byłam jeszcze nigdy tak wysoko, jak góry Shymbulak (3200 m n.p.m). Ciekawym doświadczeniem było, gdy zrobiłam tam krótki sprint i dostałam potwornej zadyszki z powodu niedoboru tlenu. Dodatkowo „łyżwowanie” w tak pięknych okolicznościach jak tor Medeo i góry, które go otaczają, to coś fantastycznego. Wolę dzikie tereny od miast. Uważam, że miasta i pośpiech męczą.
– Jakiej muzyki słuchasz zazwyczaj? Czy masz ulubiony gatunek lub wykonawcę?
– Klasyki rocka, ale też nowości z polskiego rapu. W ramach relaksu przed snem słucham mis tybetańskich lub muzyki z częstotliwością fal alpha.