Naszą kolejną bohaterką ,,Łyżew od kuchni” jest Kamila Stormowska. Poznajcie ją ,,od tej drugiej strony” 🙂 Zapraszamy do lektury!
Kamila Stormowska, choć ma zaledwie 22 lata, może poszczycić się licznym dorobkiem medalowym. Także z imprez międzynarodowych! Stawała na podium EYOF, a najcenniejszą zdobyczą jest brąz Pucharu Świata wywalczony w 2019 roku w Dordrechcie. Poznajmy naszą kadrowiczkę!
– Zaczynałaś od łyżwiarstwa figurowego. Nadal śledzisz tę dyscyplinę? Jak dziś na nią patrzysz?
– Nie, już się nią aż tak nie interesuję. To ciekawa, widowiskowa dyscyplina, ale w sezonie zimowym nie mam zbyt wiele czasu, by oglądać telewizję. Choć lubię czasami włączyć skoki narciarskie. To chyba po dziadku!
– Skoki narciarskie? To efekt Adama Małysza czy Kamila Stocha?
– To zasługa Kamila Stocha i mojego dziadka. Nigdy nie rozumiałam, co on widział w tym sporcie, ale powoli zaczynam widzieć to, co on. To samo z Formułą 1. Zawsze zadawałam sobie pytanie: „Jak można to oglądać? To tylko bolidy jeżdżące w kółko”, a teraz sama nie chcę przegapić żadnego Grand Prix.
– Co pasjonuje cię poza sportem? I jak znajdujesz na to czas?
– To z pozoru łatwe pytanie, ale… nie wiem, jak na nie odpowiedzieć. Na dobrą sprawę nie mam czasu, żeby robić cokolwiek poza sportem. Ja obozie jestem w tak zwanej rutynie: jem, trenuję, śpię. Chyba na tyle starcza mi po prostu sił.
– Kariera łyżwiarska wiąże się też z częstymi podróżami. Lubisz je?
– Lubię. Myślę, że gdyby mi one przeszkadzały, nie byłabym od tylu lat w sporcie. Ale nie powiem, czasem robi się ciężko.
– Wolisz więc sytuację, gdy sporo czasu spędzasz w jednym miejscu, czy mniej monotonii, ale za to więcej podróży?
– Wybrałabym siedzenie dłużej w jednym miejscu. Pakowanie się co chwila bywa męczące.
– Ze względu na liczne wyjazdy poznałaś wiele miejsc. Które uznajesz za najpiękniejsze?
– Tak naprawdę często nawet nie wychodzę z hotelu. Chyba, że liczymy wyjazd na lodowisko. Mogę powiedzieć, że postawiła stopę w wielu krajach, ale nie, że je zwiedziłam. Dlatego trudno powiedzieć, które z nich jest najpiękniejsze.
– A poza sportem, jakie jest najfajniejsze miejsce, w jakim byłaś?
– Rok temu byliśmy z Diane na wakacjach w Barcelonie. I to chyba ona utkwiła mi najbardziej w pamięci. Stamtąd mam najlepsze wspomnienia.
– A jest jakieś miejsce, w które chciałabyś polecieć?
– Jeszcze raz do Barcelony! A tak poważnie, to chciałabym zaplanować wyjazd na Bali, może kiedyś też na Hawaje. Chciałabym polecieć też kiedyś z Diane do Wybrzeża Kości Słoniowej – tam, gdzie ma swoje korzenie.
– Bardzo egzotyczne kierunki. Czemu akurat Hawaje i Bali? Chodzi o ciepło i luźny klimat?
– O ciepło, kulturę, która wydaje się odmienna od tego, co znam. No i tamtejsza natura robi wrażenie!
– Przejdźmy do jedzenia! Masz ulubione danie?
– Moją pierwszą myślą jest stek. Pewnie dlatego, że przed chwilą zjadłam bardzo dobry (śmiech). Ale częściej sięgam po sushi, lubię też pad thai. No i wszystko, co ma czekoladę! Nie mogę zapomnieć też o carbonarze, ale wyłącznie tej, którą robi Diane.
– A jeśli chodzi o muzykę, jakiej słuchasz?
– Nie mam ulubionej piosenki, wykonawców czy nawet typu muzyki. Słucham tego, co akurat wpadnie mi w ucho lub tego, co Diane włączy w pokoju. Zazwyczaj jest to więc francuski rap albo afrobeat.
– Muzyka towarzyszy ci podczas treningów lub zawodów?
– To zależy od nastroju. Na treningach przeważnie nie. No, chyba, że to trzeci tydzień obozu. Wtedy często pomagam sobie właśnie muzyką. Na zawodach rozgrzewam się przy muzyce, chcę się wtedy skoncentrować i odciąć od innych dźwięków.
– Ta muzyka do rozgrzewki, o której wspominasz to jakaś stała playlista?
– W sumie tak. Mam 15 piosenek, które lecą na okrągło. Jestem tym typem, który może słuchać dziesięć razy jednej piosenki z rzędu, więc zdarza się nawet, że podczas treningu leci w koło ta sama piosenka.
– A, niemalże byłbym zapomniał! Na koniec chciałem zapytać cię o tatuaże. Masz ich sporo. Skąd pomysł i co symbolizują?
– Mam ich kilka. Te na dłoni przypominają mi o tym, czym chcę się kierować w życiu codziennym. Mam też tatuaż ze swoim pieskiem i kilka innych, które przypominają mi o okresie, w którym je robiłam. Są też takie, które nie znaczą nic. Po prostu mi się podobają. Gdybym miała więcej czasu na takie rzeczy, z pewnością byłoby ich jeszcze więcej!