Reprezentacja Polski w short tracku przebywa na pierwszym w tym sezonie zgrupowaniu na lodzie. Bazą naszych kadrowiczów jest Spała, skąd dojeżdżają na treningi do Areny Lodowej w Tomaszowie Mazowieckim. Natalia Maliszewska, wicemistrzyni świata w wyścigu na 500 metrów, bardzo chwali nowe centrum polskiego łyżwiarstwa.
Zapisałaś się w historii polskiego short tracku, bo zdobyłaś pierwszy dla naszego kraju medal mistrzostw świata. Od tego wydarzenia minęły ponad trzy miesiące. Wciąż wracasz myślami do wydarzeń z Montrealu?
– Cały czas myślę o tym, co wydarzyło się w Kanadzie. A nawet, jeżeli zapominam, to przypominają o tym inni zawodnicy w grupie, podkreślając, że trenują razem z wicemistrzynią świata. Co jakiś czas zatem wracają wspomnienia. Nie ma się jednak czemu dziwić, bo to historyczny wynik. Powoli do mnie dociera, co tak naprawdę zrobiłam. Mam nadzieję, że to fajny początek tego, co czeka mnie jeszcze w przyszłości. Jestem przecież jeszcze młodą zawodniczką.
Poprzedni sezon był bardzo długi. Udało się jednak wypocząć i zregenerować?
– Po tym jak zdobyłam medal mistrzostw świata, spadło na mnie wiele innych, do tej pory nieznanych, obowiązków. Miałam wiele spotkań. Po raz pierwszy od wielu lat odwiedziłam moją starą szkołę, czyli Zespół Szkół Ogólnokształcących Mistrzostwa Sportowego im. Marii Konopnickiej w Białymstoku. Dzięki temu medalowi stałam się bardziej rozpoznawalna. Zrobiłam krok do przodu, jeśli chodzi o sponsorów. Taki sukces, jak widać, niesie za sobą pewne korzyści. W końcu mogłam też pojechać na wakacje. Drugie w moim życiu w czasie kariery sportowej. Wszystko dlatego, że przerwa pomiędzy sezonami tym trwała dłużej niż zwykle.
Trochę zmieniło się w polskim short tracku po sezonie. Nowym trenerem kadry została Urszula Kamińska, która doprowadziła Cię do tego wielkiego sukcesu.
– Dla mnie nie ma w tym nic dziwnego, że Urszula Kamińska została w końcu trenerem kadry. Razem dowiodłyśmy,
że drogą, jaką obrałyśmy, przynosi efekty. Bardzo się ciesze z takiej decyzji Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego. Teraz mamy ułożony czteroletni plan szkolenia. To ważne, że mamy takie zapewnienie, że kolejne cztery lata będziemy trenować pod okiem jednego sztabu trenerskiego, czyli Urszuli Kamińskiej i jej asystenta Gregory’ego Duranda. W końcu zaczynamy wyglądać jak prawdziwa drużyna. Może nasz sport jest indywidualny, ale samemu ciężko coś osiągnąć. Do odnoszenia sukcesów potrzebna jest dobra drużyna. Wydaje mi się, że nie tylko ja, ale cała polska kadra jest zadowolona z tego, jak teraz wygląda przygotowanie do sezonu.
Jak zatem wyglądają przygotowania?
– Pracę zaczęliśmy na początku maja. Początkowo trenowaliśmy na sucho, bo opóźniło się przygotowanie lodu w Arenie Lodowej w Tomaszowie Mazowieckim. Musieliśmy zatem trochę improwizować na zgrupowaniu w Spale. Teraz jednak, od początku lipca, trenujemy już na lodzie. Do tej pory tylko raz wchodziłam w Polsce na lód wcześniej. To było cztery lata temu. Wtedy ćwiczyłam na lodzie już w maju.
Jakie macie najbliższe plany?
– Niemal do końca lipca zostajemy w Spale i Tomaszowie Mazowieckim. Myślę, że to właśnie będzie nasze centrum przygotowań, choć nie wykluczam, że trener wprowadzi jakieś poprawki w planie.
Wygląda na to, że doczekaliście się ośrodka z prawdziwego zdarzenia.
– To prawda. Mamy wspaniały ośrodek w Tomaszowie Mazowieckim, w którym mamy wszystko to, co powinniśmy mieć. To naprawdę, w połączeniu z Centralnym Ośrodkiem Sportu w Spale, znakomite miejsce do podnoszenia swoich umiejętności. Można powiedzieć, że to taki ośrodek z prawdziwego zdarzenia. Mamy tutaj bardzo dobre warunki i przede wszystkim jest bezpiecznie.