Ledwie zakończyły się igrzyska w Pjonczangu, a ona już poleciała na drugi koniec świata, by w Salt Lake City rywalizować najpierw w Pucharze Świata Juniorów, a następnie na Mistrzostwach Świata Juniorów. Wywiozła z nich dwa medale, czym zakończyła sezon. O ostatnich tygodniach porozmawialiśmy chwilę z Karoliną Bosiek.
Rozmawiamy pierwszy raz po igrzyskach, więc nie mogę nie zapytać jak się po nich czujesz?
Karolina Bosiek: Czuję się całkiem dobrze. Na pewno były to niezapomniane chwile i ciekawe doświadczenia. Była to moja impreza docelowa w tym sezonie i myślę, że nie wypadłam na niej najgorzej.
Niemal od razu po powrocie z Korei poleciałaś do Salt Lake City, gdzie spędziłaś kolejne dwa weekendy. Ty byłaś chwilę po imprezie, na którą szykowałaś swój szczyt formy. Trudno rywalizowało się w stawce, dla której w większości to MŚJ były imprezą docelową?
Karolina Bosiek: Rzeczywiście, finał Pucharu Świata Juniorów i Mistrzostwa Świata Juniorów wypadły chwilę po moich docelowych zawodach. Nie było łatwo też ze względu na strefy czasowe. Po raz kolejny musiałam przełamać tę barierę. Nie byłam też w treningu, bo startowałam ostatnio niemal tydzień w tydzień. Przez to nie mogłam dopracować formy. Mimo wszystko cieszę się z zajętych miejsc, przede wszystkim ze srebra w biegu masowym, dzięki któremu wróciłam do Polski zadowolona.
Przed Mistrzostwami Świata Juniorów były jakieś założenia, oczekiwania co do wyniku z Twojej strony?
Karolina Bosiek: Wiedziałam, że może być ciężko, bo nie trenowałam pod te zawody. Ale nie oszukujmy się – myślałam o medalu. Bardzo liczyłam, że uda się go zdobyć w biegu na trzy kilometry, chciałam też pomóc drużynie. Ostatecznie udało się zdobyć brąz z dziewczynami, dodatkowo stanęłam też na podium w biegu masowym, więc przy tym zostańmy i cieszmy się z tego.
Nie wspomniałaś nic o jeszcze jednym małym sukcesie – na 1500 metrów pobiłaś rekord Polski Juniorów. Dzięki temu możemy powiedzieć, że w obecnym sezonie poprawiałaś rekordy na każdym ze swoich dystansów.
Karolina Bosiek: To był udany bieg, ale mam na pewno jeszcze rezerwy. Gdybym trenowała pod te zawody, z pewnością przejechałabym jeszcze szybciej. Mimo wszystko uważam, że dużo lepiej od obu biegów indywidualnych wyszedł mi start masowy. Naprawdę nie pamiętam kiedy ostatnio miałam tak dobry bieg. Podeszłam do niego z głową, udało się i bardzo się z tego cieszę, bo bardzo zależało mi na zdobyciu medalu.
Twoje wyniki z Salt Lake City mogą być powodem do radości – srebro w biegu masowym, brąz w drużynie, w biegach indywidualnych otarłaś się o podium. Poza tym rekord. A mimo to wyczuwam u Ciebie niedosyt.
Karolina Bosiek: To nie był jeszcze mój ostatni rok jako juniorka. Będę starała się jeszcze pokazać, że jestem w formie. Udowodnię, że jestem najlepsza.
Za rok złoto?
Karolina Bosiek: Miejmy nadzieję!
A teraz? Jakie plany na końcówkę sezonu? Do Mińska ostatecznie nie jedziesz?
Karolina Bosiek: Nie startuję w Mińsku. Dla mnie to koniec sezonu, który – nie ukrywajmy – był bardzo wymagający. Teraz trzeba odpocząć i wrócić w końcu do szkoły. Długo mnie tam nie było, a nauka też jest bardzo ważna.
rozmawiał Dawid Brilowski