Już jutro w Rotterdamie rozpoczną się Mistrzostwa Świata w short tracku. Jeszcze przed ich startem udało nam się porozmawiać z trener polskiej kadry – Anną Lukanovą-Jakubowską, która opowiedziała o pracy z kadrą, przygotowaniach do MŚ i najbliższej przyszłości, związanej z igrzyskami olimpijskimi.
Dawid Brilowski: Obejmowała Pani kadrę pod koniec roku 2014. Jak sądzę nie łatwo być selekcjonerem reprezentacji Polski. Wiąże się z tym wiele obowiązków. Były jakiekolwiek wątpliwości, przed objęciem tego stanowiska?
Anna Lukanova-Jakubowska: Na pewno czułam bardzo duże wyróżnienie i stwierdziłam, że muszę podołać temu zadaniu niezależnie od trudności. Te trudności były, nawet takie, które – wydaje mi się – nie są spotykane w innych reprezentacjach. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nie będzie to łatwe zadanie. Ale, gdy teraz widzę, w jakim punkcie jesteśmy, w jakim miejscu są moim zawodnicy, muszę powiedzieć, że wykonaliśmy niesamowity krok do przodu, z czego niesamowicie się cieszę. Wiem, że za rok są Igrzyska Olimpijskie. To jest tak naprawdę sens mojej pracy. Właśnie po to się pracuje, żeby pojechać na igrzyska. Mam nadzieję, że dzięki ciężkiej pracy zakwalifikujemy się na nie. Bo są takie szanse – zarówno indywidualnie, jak i na przykład poprzez sztafetę kobiet. To od początku jest właśnie mój cel. I jeśli zbliżam się do tego celu, czuję, że swoją pracę wykonuję dobrze. Cykl olimpijski zawsze trwa cztery lata. Ja miałam niecałe trzy lata, aby zmontować zespół i powalczyć o te kwalifikacje. Tym bardziej, że na początku pozbawiono mnie najlepszych zawodników. Przez różne konflikty, nieporozumienia zostawali oni w klubach. Zabierałam więc grupę zawodników, spośród której niektórych uczyłam niemal jeździć od początku. Mimo to, mam sporą grupę bardzo zdolnych kobiet. U mężczyzn jest w tej chwili nieco gorzej. Tu, przez te konflikty właśnie i to, że nie miałam do dyspozycji wszystkich zawodników, nie udało się stworzyć nic większego, jeśli chodzi o sztafetę. Mam dużo fajnych, młodych zawodników, ale oni póki co nie są jeszcze na takim poziomie, aby realnie walczyć o te igrzyska – może co najwyżej o następne. U kobiet mamy piątkę czy szóstkę dziewczyn, które jeżdżą na wysokim poziomie, w tym roku zrobiły razem rekord Polski. To są młode dziewczyny, niektóre z nich mają po 16 lat. Mimo to już osiągają sukcesy na dużych imprezach takich jak EYOF. Jest Magda Warakomska, która zdobywa Mistrzostwo Polski, jest Natalia Maliszewska. Nie mam powodu, aby narzekać.
DB: Dzięki tym wynikom, o których Pani wspomniała, Polska powoli goni światową czołówkę, jeśli chodzi o short track. Jak ocenia Pani układ sił na świecie w tej chwili i w którym miejscu jest nasz kraj?
Anna Lukanova-Jakubowska: Wydaje mi się, że w tym momencie jesteśmy w takim punkcie, w którym możemy powiedzieć, że mamy zawodników, którzy wbijają się do światowej czołówki. Jest to na pewno trenująca na co dzień w Białymstoku Natalia Maliszewska, która zdobyła medale na Pucharze Świata, co pokazało jej niemal, chciałoby się powiedzieć, hegemonię na 500 metrów. Do tego dochodzi Magda Warakomska, która na ostatnim Pucharze Świata była ósma na tym dystansie. Wśród chłopców Rafał Anikiej jest według mnie niesamowitym talentem. Uwielbiam jego jazdę, uwielbiam patrzeć jak jeździ. To jest też bardzo młody zawodnik i ma wielką przyszłość przed sobą. Myślę, że to jest taka trójka, która w tej chwili nawiązuje walkę z resztą świata. Ale z tyłu gdzieś jest także Kamila Stormowska, która ostatnio wygrała EYOF, jest Patrycja Markiewicz, Oliwia Gawlica, także na pewno zbliżamy się do światowej czołówki.
DB: Można powiedzieć, że ostatni rok był szczególny, jeśli chodzi o wysyp młodych talentów łyżwiarskich. Mieliśmy takie szczęście, czy też te objawienia talentów są wynikiem jakichś specjalnych działań przy szkoleniu młodzieży?
Anna Lukanova-Jakubowska: Nic się nie dzieje bez przyczyny. Na pewno sam talent nie założy łyżew i jeździć nie będzie. Organizacja szkolenia, jaka nastąpiła dwa lata temu daje chyba pierwsze efekty. Wtedy, jak miałam tworzyć tą grupę, stworzyłam ją z bardzo młodych zawodników. Wśród nich były między innymi Kamila Stormowska czy Patrycja Markiewicz. Już wtedy zaczęłyśmy ćwiczyć. Przez to, że rzeczywiście spędzamy dużo czasu na zgrupowaniach, dziewczyny zaczęły jeździć na różne zawody, a nawet Puchary Świata i dostały możliwość, aby skonfrontować się z najlepszymi. Myślę, że to daje teraz efekty. One są coraz bardziej objeżdżone, coraz bardziej pewne siebie. Ich wyniki idą do przodu. Rekordy Polski są ostatnio poprawiane niemal co zawody. To też nadaje im taką siłę, wiarę w siebie. I tak to się napędza.
DB: Czy przez to, że ostatnio mamy tak równą czołówkę, wśród polskich łyżwiarek, pojawiają się ostatnio jakieś pozytywne bóle głowy z racji tego, kogo powołać?
Anna Lukanova-Jakubowska: Na pewno gdzieś w mojej głowie pojawiają się pytania o to kto i dlaczego powinien jechać. Ale jest tak, że każde zawody mają swój określony cel. I jeśli nawet czasem wiem, że jakaś zawodniczka jest minimalnie lepsza od innej, ale wiem też, że nie spełni swojej roli w sztafecie, to lepiej odpuścić te zawody i przygotować ją na jakiś ważniejszy dla niej start. Zrobiłam tak na przykład z Kamilą Stormowską, która nie wystartowała w sztafecie na Mistrzostwach Europy. Na Mistrzostwach Świata Juniorów zajęła za to dziewiąte miejsce – było to zatem bardzo dobre posunięcie. Przy powołaniach staram się postępować w sposób jak najbardziej logiczny. Tak, żeby wyciągnąć z nich to, co najlepsze na dany moment.
DB: Sztafeta będzie dla nas najważniejszym punktem przygotowania, jeśli chodzi o kwalifikacje olimpijskie?
Anna Lukanova-Jakubowska: Zdecydowanie tak. W tej chwili widzę tu bardzo duże szanse, szczególnie że już teraz mamy dwie bardzo mocno jeżdżące, to jest Natalię Maliszewską i Magdę Warakomską. Do tego jest Kamila Stormowska, Patrycja Markiewicz, która potrafi jeździć bardzo szybkie rundy. Mamy też dwie dziewczyny w zapasie – są to Oliwia Gawlica i Monika Grządkowska. Więc jest z czego wybierać i dla mnie jest to taki punkt docelowy, żeby zakwalifikować sztafetę na igrzyska.
DB: Można więc śmiało stwierdzić, że za nami bardzo dobry rok. Przed nami – oby jeszcze lepszy, bo bardzo ważny. Zanim jednak przystąpimy do olimpijskich kwalifikacji mamy Mistrzostwa Świata w Rotterdamie. To dosłownie za chwilę. Jakie cele na tą imprezę?
Anna Lukanova-Jakubowska: Chciałabym bardzo, żeby nasze obie dziewczyny znalazły się w czołowej „dwunastce” na 500 metrów. Jestem świadoma, że to być może moje marzenie, niemniej wiem, że Natalię stać tu nawet na medal. Magdę też bez problemu stać na półfinał. Ale to short track – tu się wszystko może zdarzyć. Albo będzie szczęścia troszkę więcej i dotrzemy do tych finałów, albo tego szczęścia nie będzie – jak na Mistrzostwach Europy, gdzie jak dla mnie Natalia Maliszewska była absolutną faworytką do medalu, a tu już w pierwszym biegu popełniła błąd, dostała dyskwalifikację i nie przeszła dalej. Z tego względu „dwunastka” będzie według mnie wymarzona, choć wiem, że stać je nawet na dużo więcej. Chciałabym też zaznaczyć, że one mają za sobą dosyć dużo startów. Jeżdżą od samego początku sezonu – Magda była na sześciu Pucharach Świata, na Mistrzostwach Europy, na Uniwersjadzie, na wielu innych zawodach. Także staramy się wciąż utrzymywać formę, ale jest to nie lada wyzwanie. Póki co nam to wychodzi i mam nadzieję, że wytrzyma jeszcze te ostatnie tygodnie.
DB: Wiadomo, że utrzymanie formy nie jest takie łatwe, ale wszystko zmierza w tym momencie chyba ku dobremu. Jeśli uda się utrzymać ten stan rzeczy w następnym roku – będziemy zmierzać wprost po kolejne rekordy i kwalifikacje olimpijskie.
Anna Lukanova-Jakubowska: Nieraz już było tak, że przychodził rok olimpijski, a trenerzy wtedy mówili sobie: „No to teraz dołożymy jeszcze bardziej, zrobimy takie zmiany, że na pewno będzie wszystko dobrze!”. A ja się nauczyłam, że tego absolutnie nie wolno robić. Wiem, że jeśli coś funkcjonuje i daje nam wyniki, to trzeba to po prostu kontynuować. Tak zrobię. Nie będę się nakręcać, żeby cokolwiek zmieniać. Konsekwentnie będziemy podążać tą drogą, którą kroczymy.
DB: No tak, konsekwencja jest bardzo ważna, ale może przeszkodzić nieco kalendarz. Po Mistrzostwach Świata mamy kilka zawodów tak naprawdę bez startów, a później od razu zaczynamy sezon i na wstępie od razu trzeba ścigać się o cenne punkty PŚ, które dadzą awans na igrzyska. Jak utrzymać formę przez te miesiące luzu?
Anna Lukanova-Jakubowska: Teraz nie chodzi już o utrzymanie formy. Przeciwnie – będzie miesiąc roztrenowania, bo to jest wręcz wskazane. A potem zaczynamy budować formę od początku. Ja plan przygotowałam na trzy lata, także – jak już mówiłam – nie ma tak, że coś dołożę lub zmienię. To będzie ciąg dalszy tego, co było i jest robione. Jeśli teraz idzie to wszystko do przodu, powinno iść nadal. Taką mam nadzieję i głęboko wierzę w to, że tak będzie.
DB: Również głęboko w to wierzę. Dziękuję zatem za rozmowę i powodzenia w najbliższych, bardzo trudnych przecież, miesiącach pracy!