Gdańsk znów stał się stolicą europejskiego short tracku. W piątek w miejscowej hali Olivia rozpoczęły się seniorskie mistrzostwa Europy. W pierwszym dniu świetnie w kwalifikacjach poradzili sobie Polacy, którzy na swoim torze należeli do pierwszoplanowych postaci i niemal w komplecie awansowali do dalszej fazy.
Gdańsk po raz trzeci od 2021 roku jest areną walki łyżwiarzy szybkich z krótkiego toru o tytuły najlepszych w Europie. Na tegorocznej liście startowej znalazło się blisko 120 zawodników z 25 krajów, w tym z Holandii, Belgii czy Włoch. Podczas trwających trzy dni ME 2024 zobaczymy również dziesięcioro Polaków, dla których dwie poprzednie edycje były udane. W 2021 i 2023 roku srebro na 500 metrów wywalczyła Natalia Maliszewska, a ponadto, brąz w sztafecie zdobyli przed rokiem mężczyźni w składzie Diane Sellier, Łukasz Kuczyński, Michał Niewiński i Paweł Adamski.
– W historii short tracku jeszcze się nie wydarzyła się sytuacja z trzecimi ME z rzędu, ale myślę, że ten przywilej wypracowaliśmy sobie dobrą organizacją i działaniem najlepiej, jak potrafimy. To środek do sukcesu, bo oprócz ME 2024, w lutym mamy w Gdańsku dwie kolejne ważne imprezy w short tracku: pierwszy, historyczny finał Pucharu Świata (16-18 lutego), a następnie mistrzostwa świata juniorów (22-25 lutego) – przypomniał Rafał Tataruch, prezes Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego, współorganizatora ME 2024 w short tracku w Gdańsku. – Ciężko rozdawać medale przed czy w trakcie zawodów. Oczywiście, chciałoby się ich mieć jak najwięcej, żeby nasi zawodnicy byli niegościnni sportowo i zgarnęli wszystko, co możliwe, ale to jest sport. Patrząc na wyniki w PŚ, wydaje mi się, że jesteśmy dużo lepiej przygotowani i mam nadzieję, że to przełoży się na wysokie miejsca podczas ME 2024 – dodał szef polskiej federacji.
Premierowy dzień mistrzostw znakomicie ułożył się dla biało-czerwonych, których występy wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A. Nasi zawodnicy wspierani żywiołowym dopingiem publiczności niemal w komplecie zapewnili sobie awans do dalszej rywalizacji. Przed południem awans do sobotnich półfinałów na 1500 metrów zagwarantowali sobie kolejno Gabriela Topolska, Kamila Stormowska, Michał Niewiński i Diane Sellier. Z kolei wykluczenia pozbawiły Annę Falkowską i Neithana Thomasa dalszego udziału w ME 2024 w Gdańsku.
Większych problemów nie było też w awansie Polek do ćwierćfinałów na 500 metrów. Swoje biegi wygrały Nikola Mazur i Stormowska, a druga za plecami utytułowanej Belgijki Hanne Desmet była Topolska. – Jestem tu po medal, ale wolę nie wybiegać w przyszłość. Moim koronnym dystansem jest 500 metrów, ale czeka mnie też 1000 metrów, na którym mogę sama siebie zaskoczyć, czy sztafety, w których mamy takie same szanse medalowe. Super jest słyszeć doping, widzieć tyle znajomych ludzi w Gdańsku. To zdecydowanie dodaje skrzydeł – uważała Mazur. Koleżance z kadry wtórowała Topolska. – Bardzo lubię być w domu, w Polsce i cieszy mnie jazda tutaj. Dla mnie to idealne warunki. Doping rodzin, znajomych, to w ogóle jest coś cudownego – mówiła 22-letnia zawodniczka Juvenii Białystok.
U mężczyzn bezkonkurencyjni w swoich wyścigach na 500 metrów byli natomiast Sellier i Niewiński, Na trzecim miejscu finiszował Kuczyński, który będzie jednym z faworytów sobotnich repasaży. – Potknąłem się na jednym z wiraży, co kosztowało mnie najpierw jedną, a później drugą pozycję. Ten dystans wygląda tak, że jeśli jesteś „koniem” rozpędzającym stawkę, to błąd jest łatwy do wykorzystania. Nie stresuję się repasażami. Podejdę do nich ze spokojem, aby nie popełnić błędu, i myślę, że to wystarczy, żeby wrócić do gry – mówił Kuczyński, który podobnie jak reszta naszej kadry, cieszy się ze startów przed swoimi kibicami. – Jesteśmy na polskiej ziemi, nasze rodziny zjeżdżają się do Gdańska, a to dla nas bardzo wiele znaczy, To coś niesamowitego, wzruszającego i tak naprawdę dodaje skrzydeł. To wiatr, dzięki któremu jedziesz na lodzie, jakby cię pchali. Czuje się doping, a gdy wyczytywane jest twoje imię, widać, że widownia się cieszy. To jest bardzo, bardzo miłe.
Popołudniu doczekaliśmy się kolejnych udanych występów naszych zawodników, tym razem na 1000 metrów. Swój bieg wygrała Stormowska, a druga za plecami Holenderki Xandry Velzeboer była Mazur. Trzecia, za plecami m.in. broniącej tytułu Belgijki Desmet, była Topolska. U mężczyzn najszybciej w swoim biegu finiszował Niewiński, zaś z drugiej i trzeciej lokaty awansowali odpowiednio Sellier i Kuczyński. Na koniec popołudniowej sesji eliminacyjnej rywalizowano w konkurencjach sztafet. Nasza sztafeta mieszana w składzie Kuczyński, Niewiński, Stormowska i Topolska finiszowała na drugiej pozycji za plecami wicemistrzów Europy z Belgii. Drudzy, tuż za obrońcami tytułu z Holandii, była także męska sztafeta (Kuczyński, Niewiński, Pigeon, Sellier).
– Wykonaliśmy plan w 90 procentach, więc można być zadowolonym. Byliśmy w miarę skuteczni, przed nami walka w repasażach o zdobycie przez Łukasza Kuczyńskiego miejsca na 500 metrów, natomiast umknęły nam miejsca Ani Falkowskiej i Neithana Thomasa na 1500 metrów. Dali z siebie wszystko, tylko w walce popełnili błędy. Reszta ekipy spisała się wzorowo – podsumowała pierwszy dzień ME 2024 Urszula Kamińska, trener reprezentacji Polski w short tracku. – Pokazaliśmy, że nasza forma jest na dobrym, wysokim poziomie. Możemy się spodziewać, że jako kadra będziemy w walce o medale, ale jak to się zakończy, tego nie wiemy. To tylko i aż sport. Sama czekam z niecierpliwością na sobotnie biegi – uzupełniła.
W sobotę w Gdańsku drugi dzień ME 2024 w short tracku. Pierwsze repasaże zaplanowano na godzinę 10:15. O 13:10 rozpocznie się ceremonia otwarcia ME 2024, zaś od 13:32 czekają nas najważniejsze biegi rywalizacji kolejno na 1500 i 500 metrów. Na koniec dnia odbędą się półfinały sztafety kobiet i mężczyzn. W serwisie KupBilet.pl trwa sprzedaż wejściówek na ME 2024 w Gdańsku w short tracku. Organizatorzy przygotowali bilety w atrakcyjnych cenach oraz wysokie rabaty dla kibiców, którzy przez trzy dni będą dopingować zawodników w walce o medale w hali Olivia. Więcej informacji na KupBilet.pl.