Karolina Bosiek, Iga Wojtasik i Martyna Baran zajęły czwarte miejsce w drużynowym sprincie kobiet podczas drugiego dnia finałowych zawodów Pucharu Świata w łyżwiarstwie szybkim, które odbywają się w Tomaszowie Mazowieckim. Impreza rozgrywana w Arenie Lodowej zakończy się w niedzielę.
Polki, które nie były faworytkami do medalu pojechały bardzo dobrze i miały szansę na medal. Niestety, na ostatnich metrach kończąca wyścig Karolina Bosiek przewróciła się i na brzuchu przejechała przez linię mety.
– Tak ściągnęłam nogę, że zahaczyłam o łydkę. Jesteśmy zadowolone z tego wyniku, bo wcześniej zajmowałyśmy niższe lokaty, ale też jest niedosyt, bo może gdyby nie upadek czas byłby lepszy, ponieważ ostatnie na ostatnich dwustu metrach prezentowałyśmy się lepiej, niż Chinki, które skończyły jako trzecie – mówiła Bosiek. Finalnie w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Polki zajęły piąte miejsce.
Zawodniczka tomaszowskiej Pilicy wcześniej w sobotę startowała także w grupie A na dystansie 1500 metrów, w którym zajęła piętnastą pozycję. – Czekam na jutrzejszy tysiąc metrów, bo tysiąc pięćset jeszcze nie jest dobre w moim wykonaniu. Wiem, co mam poprawić, na pewno jest co robić, by dwa ostatnie lepsze okrążenia były lepsze technicznie i jak to zrobię, to oba te dystanse będą szybsze. Czekam też na mistrzostwa świata, bo tam ma być najwyższy szczyt sezonu – dodała Bosiek. W sobotę na dystansie 1500 metrów dobrze spisała się też startująca w grupie B Magdalena Czyszczoń, która finiszowała na trzeciej pozycji.
Na pewno na lepsze wyniki liczyli polscy sprinterzy, których trzech wystąpiło w rywalizacji w grupie A na dystansie 500 metrów. Zajęli jednak miejsca w drugiej dziesiątce – czternasty był Marek Kania, szesnasty Damian Żurek, który przed tygodniem w Tomaszowie Mazowieckim wywalczył medal Pucharu Świata, a dziewiętnasty Piotr Michalski. Ten ostatni w trakcie biegu potknął się i w ostatniej chwili uratował się przed upadkiem, ale strata nie pozwoliła mu na wejście do czołowej dziesiątki. – Pewnie, gdyby nie ten błąd to w tej dziesiątce bym był, a może nawet lepiej – mówił Michalski.
Najlepszy z Polaków Marek Kania przyznał, że liczył na lepszy wynik. – Cóż, wyszło, jak wyszło. Widać, że mam moc, ale coś się nie zgrało. Tak się zdarza. Teraz najbliższe dwa tygodnie do mistrzostw świata będą na pewno luźniejsze, bo wcześniej bardzo mocno trenowaliśmy. Na pewno będziemy trochę się oszczędzać, żeby złapać świeżość i liczyć na to, że w końcu bieg na najważniejszych zawodach wyjdzie nam tak, jak trzeba – mówił Kania.
Optymistą jest też Żurek. Tomaszowianin przed tygodniem cieszył się z medalu Pucharu Świata, a w sobotę musiał zadowolić się szesnastą lokatą. – Dużo mnie kosztował wczorajszy sprint drużynowy. Popełniłem troszkę błędów i dało to właśnie taki rezultat. Teraz będziemy mieli trochę luzu, będzie czas, by dopracować trochę szczegółów, a później start w Holandii – powiedział. Mistrzostwa świata, na legendarnym torze Thialf w Heerenveen, zaplanowane są w dniach 2-5 marca. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata na dystansie 500 metrów Żurek uplasował się na dziesiątej pozycji, Kania na dwunastej, a Michalski na piętnastej.
– Trochę było pecha, bo wczoraj w sprincie drużynowym był błąd Damiana Żurka, który zamiast jechać za chłopakami przez osiemset metrów musiał gonić, a dziś czwarte miejsce dziewczyn z upadkiem Karoliny. Na pewno też pięćsetka chłopaków nie wypadła najlepiej, ale przed mistrzostwami świata w Heerenveen jestem spokojny, bo widać, że nie ma zagrożenia. Zresztą to, co pokazali w ubiegłym tygodniu napawa optymizmem – komentował dyrektor sportowy Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego, były medalista olimpijski Konrad Niedźwiedzki.
Warto podkreślić, że sobotnie zmagania panczenistów w tomaszowskiej Arenie Lodowej, których wspiera sponsor główny polskiego łyżwiarstwa szybkiego PGE Polska Grupa Energetyczna, zgromadziły rekordową liczbę publiczności. Kibice wypełnili bowiem trybuny niemal do ostatniego miejsca.
– W zeszłym tygodniu w sobotę i niedzielę też gościliśmy wielu kibiców, ale dzisiaj chyba jest najlepszy dzień. Było to słychać, gdy jechali biało-czerwoni, ale wspierali także innych zawodników, choćby w trudnych sytuacjach, jak upadek, o czym przekonał się norweski zawodnik. Zawodnicy cieszą się, że trybuny są pełne i myślę, że to jest duży krok do przodu – dodał Niedźwiedzki.
– Doping w trakcie biegów Polaków jest naprawdę niesamowity, to słychać, to czuć i to powoduje, że świetnie nam się startuje przed naszą publicznością – mówił Kania.
Finałowe zawody Pucharu Świata w Tomaszowie Mazowieckim potrwają do niedzieli. Ostatniego dnia zawodów zaplanowano zmagania na dystansach tysiąca metrów kobiet i mężczyzn oraz w biegach ze startu masowego.
Finał Pucharu Świata, dzień 2
Grupa A
Kobiety
1500 metrów
- Ragne Wiklund (Norwegia) 1:56.45
- Antoinette Rijpma-de Jong (Holandia) 1:57.39
- Miho Takagi (Japonia) 1:57.59
- Karolina Bosiek (Polska) 2:01.16
Sprint drużynowy
- Stany Zjednoczone 1:27.92
- Kanada 1:28.73
- Chiny 1:29.51
- Polska (Martyna Baran, Iga Wojtasik, Karolina Bosiek) 1:31.77
Mężczyźni
500 metrów
- Yuma Murakami (Japonia) 34.69
- Jordan Stolz (Stany Zjednoczone) 34.73
- Dai Dai N’tab (Holandia) 34.79
- Marek Kania (Polska) 35.20
- Damian Żurek (Polska) 35.33
- Piotr Michalski (Polska) 35.46
5000 metrów
- Sander Eitrem (Norwegia) 6:15.06 TR
- Beau Snellink (Holandia) 6:21.63
- Bart Swings (Belgia) 6:22.94
Grupa B
Kobiety
1500 metrów
- Elisa Dul (Holandia) 2:00.58
- Myrthe de Boer (Holandia) 2:02.05
- Magdalena Czyszczoń (Polska) 2:03.65
- Natalia Jabrzyk (Polska) 2:04.61
Mężczyźni
500 metrów
- Hein Otterspeer (Holandia) 35.25
- Nil Llop Izquierdo (Hiszpania) 35.60
- Frank Roth (Kanada) 35.60
- Gaweł Oficjalski (Polska) 36.41
5000 metrów
- Jorrit Bergsma (Holandia) 6:19.12
- Ted-Jan Bloemen (Kanada) 6:21.10
- Lex Dijkstra (Holandia) 6:30.06