Najlepsi panczeniści świata staną w weekend na starcie finału Pucharu Świata, który zostanie rozegrany w Heerenveen. Wśród nich nie zabraknie Polaków, którzy w Holandii mogą odegrać znaczące role.
Sezon w łyżwiarstwie szybkim dobiega końca. Dla Polaków był to czas niezwykle udany. Nasi panczeniści sześciokrotnie (w tym dwa razy w sprincie drużynowym) stawali na podium zawodów Pucharu Świata. Na krótko do dawnych wyników nawiązał mistrz olimpijski z Soczi Zbigniew Bródka (trzeci w biegu masowym w Tomaszowie Mazowieckim). Najmocniej błyszczeli formą sprinterzy, którzy pod wodzą trenerów Tuomasa Nieminena i Artura Wasia poczynili ogromne postępy na dystansie 500 metrów i wyszli z cienia łyżwiarskich sław. W Salt Lake City Andżelika Wójcik – jako druga Polka w historii (pierwszą była Erwina Ryś-Ferens na 3000 metrów w 1988 roku w… Heerenveen) – zwyciężyła w zawodach PŚ, a z brązem w Stavanger kończyli Kaja Ziomek i debiutujący w tym gronie Marek Kania, jeszcze niedawno reprezentant kraju wyłącznie we… wrotkarstwie. – dalej jest reprezentantem we wrotkarstwie więc dobrze dorzucić „wyłącznie”
W bieżącym roku najwięcej emocji dostarczał z kolei Piotr Michalski. 27-latek najpierw w styczniu – też w Heerenveen – został mistrzem Europy na 500 metrów, by kilka tygodni później na tym dystansie i 1000 metrów otrzeć się o podium igrzysk olimpijskich w Pekinie. Nasi sprinterzy świetnie spisali się również w poprzedni weekend podczas mistrzostw świata w wieloboju sprinterskim w norweskim Hamar. Drużyny sprinterskie wróciły ze Skandynawii ze srebrnymi medalami, a ponadto Wójcik indywidualnie była czwarta wśród kobiet.
– Z pewnością był to udany sezon dla tej grupy. Sam finał Pucharu Świata niewiele zmieni w naszych wnioskach. Zanim przyjdzie czas na analizę całej reprezentacji, warto się skupić na ostatnich zawodach. Później zawodnicy spotkają się najprawdopodobniej dopiero po majówce, na pierwszym zgrupowaniu do kolejnego sezonu – mówi Konrad Niedźwiedzki, dyrektor sportowy Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego. Start biało-czerwonych w Heerenveen wspiera sponsor główny Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego – PGE Polska Grupa Energetyczna S.A.
Stawką finału Pucharu Świata są nie tylko lokaty w klasyfikacji generalnej, ale i wyższe niż zwykle nagrody finansowe, bo zwycięzca na danym dystansie w weekend otrzyma pięć tysięcy dolarów. O awans w rankingu może być łatwiej, zwłaszcza, że punkty za poszczególne miejsca – w odróżnieniu od poprzednich zawodów PŚ – są mnożone razy półtora, a w stawce zabraknie kilku mocnych zawodników, m.in. Rosjan, wykluczonych z rywalizacji przez Międzynarodową Unię Łyżwiarską (ISU).
– Obsada niewątpliwie może mieć wpływ na motywację zawodników, ale z drugiej strony warto wykorzystać nadarzającą się okazję i pokusić się dodanie podium Pucharu Świata do sportowego CV – przekonuje Niedźwiedzki.
Na liście startowej finału PŚ w Heerenveen zobaczymy siedmiu Polaków. Do szóstki sprinterów z MŚ w Hamar dołączył Artur Janicki, którego zobaczymy w biegu masowym. W swoim pierwszym finale PŚ wystartuje Damian Żurek, który w ostatnich miesiącach zaskakiwał wysoką formą. W lutym w Pekinie na 500 metrów był jedenasty, mimo że do Chin przyleciał zaledwie kilka dni wcześniej w związku z izolacją. Na tym dystansie obecnie zajmuje piętnaste miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ.
– Na pewno przed sezonem brałbym „w ciemno” takie wyniki, zwłaszcza że na początku przygotowań złapałem uraz przepukliny w plecach i nie byłem pewien, czy w ogóle wystartuję w Pekinie. Wróciłem do zdrowia i po każdych kolejnych zawodach PŚ byłem w szoku. Forma wzrastała i czułem, że igrzyska są w moim zasięgu. Przed samym wylotem do Chin najedliśmy się trochę strachu, ale dowiadując się, że jednak lecę do Azji, poczułem ulgę – opisuje 22-letni sprinter Pilicy Tomaszów Mazowiecki.
Żurek jest zdania, że osiągane w tym sezonie wyniki sprinterów nie są dziełem przypadku.
– Dobrze przepracowaliśmy cztery lata między igrzyskami. W zasadzie wyniki mówią same za siebie. Sam jestem bardzo zadowolony z tego sezonu, praktycznie niemal z każdym startem poprawiałem „życiówki”. Czuliśmy też duże wsparcie ze strony trenera Artura Wasia w zakresie aspektów technicznych. To dało efekty – analizuje polski panczenista, srebrny medalista w drużynie z MŚ w Hamar.
Zawody finałowe Pucharu Świata w Heerenveen zostaną rozegrane w sobotę i niedzielę.