„Chyba muszę częściej się stresować. Tak było w moim w najlepszym starcie w sezonie“ – powiedziała PAP 20-letnia Kamila Stormowska, która w lutym osiągnęła życiowy wynik w Pucharze Świata w short tracku. W holenderskim Dordrechcie zajęła trzecie miejsce na 500 m.
Pochodząca z Elbląga Stormowska (Stoczniowiec Gdańsk) przegrała wtedy tylko z panczenistkami gospodarzy: Larą van Ruijven i Yarą van Kerkhof. Z kolei liderka polskiej reprezentacji Natalia Maliszewska (Juvenia Białystok) została zdyskwalifikowana w półfinale i ostatecznie uplasowała się na 10. pozycji.
„Wiedziałam, że stać mnie na dobry bieg, może nawet na awans do półfinału i z takim nastawieniem pojawiłam się na lodowisku. W tamtym momencie nie myślałam o medalu. To były jedne z nielicznych zawodów w tym sezonie, podczas których byłam zestresowana. Stres powodował za jednym razem wielki uśmiech, a za drugim płacz, oczywiście ze szczęścia. Chyba muszę się częściej stresować. Znam short track od 10 lat, wielokrotnie mnie zaskoczył i podobnie było wówczas w Holandii” – stwierdziła wychowanka elbląskiego Orła.
We wspomnianym Dodrechcie na najkrótszym z dystansów nie powiodło się Maliszewskiej. Białostoczanka, która ma w dorobku medale mistrzostw świata i Europy, a także – w sezonie 2018/2019 – sięgnęła po Puchar Świata na 500 m, w Holandii po raz pierwszy stanęła na podium PŚ na 1000 m.
„Postawa Natalki i jej sukcesy napędzają cały team do przodu. Wszyscy, włącznie z nią, się rozwijamy. Udane występy każdego z nas motywują do dalszej ciężkiej pracy. Powodują, że sami chcemy przechodzić do kolejnych biegów, poprawiać rekordy czy stawać na podium” – przyznała studentka Uniwersytetu Gdańskiego.
Zachęcamy do przeczytania całego artykułu, który znajdziesz na interia.sport