Ledwie zakończyły się Mistrzostwa Świata w Rotterdamie, a już rozpoczyna się nowy sezon. Po niespełna dwóch miesiącach luzu, polscy łyżwiarze wracają do treningów na pełnych obrotach. Zajrzeliśmy więc do nich, aby sprawdzić, jakie mają plany na ten sezon.
Za nami już pierwsze zgrupowanie reprezentacji Polski w Opolu. Nasza kadra narodowa w składzie: Magdalena Warakomska, Kamila Stormowska, Patrycja Markiewicz, Oliwia Gawlica, Monika Grządkowska, Wiktoria Tkaczuk, Krystian Giszka, Adam Filipowicz, Mateusz Krzemiński, Michał Kłosiński, na południu kraju trenowała przez dwa tygodnie. Już przed pierwszymi treningami, a po specjalistycznych badaniach, mogliśmy stwierdzić, że wszyscy łyżwiarze są w lepszej formie – zarówno pod względem mocy, jak i wydolności – w porównaniu z początkiem poprzedniego sezonu.
„Nie było ciężko wrócić, gdyż ta wydolność cały czas była w jakiś sposób podtrzymywana. Nie pozwoliłam w tym sezonie, aby był pełny spadek posezonowy. Nie można było drastycznie spaść z formą, ponieważ musimy pamiętać, że pierwszy szczyt formy musimy mieć na wrzesień. Dopiero później będzie można sobie zrobić przerwę – przed igrzyskami.” – przekonuje trener reprezentacji Anna Lukanova-Jakubowska.
Rzeczywiście, sezon który już w tej chwili inaugurujemy, będzie niezwykle długi i wyczerpujący. Pierwsze starty już we wrześniu – na początek kwalifikacje olimpijskie, a następnie seria bardzo ważnych zawodów, począwszy już od stycznia: Mistrzostwa Europy, Mistrzostwa Świata Juniorów, Igrzyska Olimpijskie w Pjongczang i wieńczące sezon Mistrzostwa Świata w Montrealu, które zaplanowano na… marzec. Oznacza to, że obecny sezon potrwa przeszło pół roku.
„W związku z tym planuję dwa szczyty formy. Pierwszy na wrzesień, a drugi – w zależności od zawodnika i tego, na co się zakwalifikuje. Wiadomo, najważniejsze będą igrzyska. Ale jeśli ktoś się na nie nie dostanie, to dla takiego zawodnika, drugi szczyt formy będzie musiał przyjść na styczeń lub marzec (Mistrzostwa Europy lub Mistrzostwa Świata Juniorów/Mistrzostwa Świata – przyp. Red.). To już wszystko zależy od kwalifikacji.” – mówi na ten temat Anna Lukanova-Jakubowska.
Z Panią trener rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę na temat trudnych kwalifikacji do igrzysk w Pjongczang oraz tego, jak przygotuje się do nich nasza kadra, w skład której wchodzą przecież w większość młodzi zawodnicy.
Jeśli chodzi o rywalizację kobiet, liczyć będziemy mogli na to, iż indywidualnie o przepustkę do Korei powalczyć mogą Natalia Maliszewska i Magda Warakomska. Celem jest jednak wprowadzenie do zawodów olimpijskich sztafety. „To jest najlepsze, że mamy już wypracowaną czwórkę. Puchary Świata z zeszłego sezonu dały mi jasność, co do tego, kto w którym momencie najlepiej odnajduje się w sztafecie i z kogo, na której pozycji można wyciągnąć najwięcej. Do tego mamy również trzy dziewczyny w rezerwie.” – przekonuje trener Lukanova-Jakubowska, po chwili dorzucając również konkretne nazwiska – „Ta czwórka to oczywiście: Magda Warakomska, Natalia Maliszewska, Patrycja Markiewicz i Kamila Stormowska. A w rezerwie mamy jeszcze Oliwię Gawlicę, Monikę Grządkowską i Patrycję Maliszewską”.
Rywalizacja kobiet o przepustki na igrzyska zapowiada się zatem bardzo obiecująco. Nieco gorzej wygląda to u mężczyzn. „Póki co mamy trójkę, która może rywalizować na najwyższym poziomie. Są to z pewnością Bartosz Konopko, Rafał Anikiej i być może Adam Filipowicz. Reszta dopiero wchodzi na ten poziom. Jest choćby Mateusz Krzemiński, Krystian Giszka, Sebastian Hydzik. Będę więc bardziej budować ten zespół na przyszłość.” – mówi na ten temat Lukanova-Jakubowska. „Moim celem jest tu bardziej iść w kierunku rozwoju tych chłopaków i zrobić coś, co może zaprocentować później na Mistrzostwach Świata czy Europy, może na kolejnych igrzyskach.” – dodaje.
Oczywiście jeśli chodzi o rywalizację mężczyzn – jeśli z wyrobieniem polskiego paszportu nie zdąży Dmitry Migunov, mogący być ewentualnie czwartym ogniwem sztafety – będziemy mogli liczyć na indywidualne umiejętności Bartosza Konopko i Rafała Anikieja, którzy na pewno nie spuszczą z tonu i będą walczyć o igrzyska. W tej chwili obaj – wraz z resztą Teamu OTTO, a zatem również Szymonem Wilczykiem, Natalią Maliszewską, Patrycją Maliszewską i Nikolą Mazur, przygotowują się do nadchodzącego sezonu we francuskim Font Romeu. Na tamtejszym lodowisku trenują teraz również reprezentacja Holandii i reprezentacja Francji.
„Ja nie przestałem prawie w ogóle trenować ze względu na kolano, a jedynie ograniczyłem nieco na jakiś czas intensywność treningów. Musiałem podtrzymywać siłę mięśniową i to, żeby mięśnie nadal podtrzymywały moją chorą rzepkę” – mówił nam Bartosz Konopko, po chwili zapewniając jednak, że nigdy jeszcze nie był tak zmobilizowany i zdeterminowany do treningów.
On najlepiej wie, że nadchodzący sezon będzie bardzo trudny. „Do tej pory zawsze były dwie imprezy kwalifikacyjne. W tym momencie będą cztery, z czego liczyć się będą trzy najlepsze. A więc na każdych zawodach trzeba będzie pokazać klasę.” – mówi. „Od września do początku grudnia trzeba mieć wyszlifowaną formę. Później będzie, powiedzmy, chwila odpoczynku po kwalifikacjach, żeby organizm doszedł do jakiejś normy, a później znowu – jeszcze cięższa praca i przygotowywanie tego „właściwego” szczytu na igrzyska olimpijskie.” – dodaje.
Jak sam twierdzi, przygotowanie dwóch szczytów formy jest w tym sezonie możliwe. Konopko jest bardzo zadowolony z tego, jak będzie wyglądał jego cykl przygotowawczy. „Wyjechaliśmy w sobotę do Francji, do miejscowości Font Romeu. Tam będziemy ćwiczyć na lodzie. Będziemy tam przez trzy tygodnie. Później powrót na tydzień i znowu kolejny wyjazd na trzy tygodnie. Później znowu tydzień przerwy i wylot do Calgary. Tam nie wiem jeszcze ile czasu spędzimy, ale będziemy mieli okazję przygotowywać się w słynnym ośrodku olimpijskim.” – tłumaczy. „To bardzo dobry ośrodek. Zostało tam już wypracowanych wiele rekordów świata. Najwyższa możliwa organizacja, najlepszy lód i najlepsza aparatura na świecie” – reklamuje kanadyjski ośrodek.
Reszta reprezentacyjnej ekipy, z Panią trener Lukanovą-Jakubowską na czele, większość czasu spędzi w kraju. Również nie zamierza jednak próżnować. Trener kadry, zapytana o dalsze plany na przygotowania, odpowiada: „Mamy kolejne badania w instytucie sportu – sprawdzimy, na jakim poziomie jesteśmy po tej pracy, jaką wykonaliśmy. Później jedziemy do Zakopanego na dwa tygodnie, na początku czerwca. Potem znowu badania i wyjazd do Inzell na lód. Stamtąd wracamy i praktycznie cały czas jesteśmy już w Opolu na zgrupowaniach. Pierwsze zawody na początku września. Tak na przetarcie, przed samymi kwalifikacjami.”
Wszystko wskazuje zatem na to, że przed nami bardzo ciekawy okres. Nasi łyżwiarze już w tym momencie – w maju (!) – rozpoczęli wypracowywanie formy, która ma zapewnić im kwalifikację olimpijską. Trzymajmy zatem kciuki, aby Polakom udało się wytrwać w tym niezwykle długim, trudnym sezonie.
Źródło: https://ig24.pl/short-track-treningi-juz-ruszyly-sezon-olimpijski-trwa/