Reprezentanci Polski w łyżwiarstwie szybkim i short tracku znów błyszczą najjaśniej spośród biało-czerwonych startujących na zimowych arenach. Medale polskich panczenistek oraz Michała Niewińskiego w World Tourze sprawiają, że optymistycznie można się zapatrywać na starty na polskich kadr w styczniowych mistrzostwach Europy w Heerenveen i Dreźnie.
Już w poprzednich latach łyżwiarze szybcy z długiego i krótkiego toru regularnie plasowali się na czołowych pozycjach, przywożąc medale z najważniejszych, międzynarodowych imprez. Tylko w zeszłym sezonie polscy panczeniści dziesięciokrotnie stawali na podium PŚ, na ME w Heerenveen zdobyli trzy medale, a na MŚ w Calgary historyczny, pierwszy dla Polski krążek Mistrzostw Świata na Dystansach w konkurencji indywidualnej (w biegu na 500 metrów) zdobył Damian Żurek, a brąz dorzuciły sprinterki w drużynie. Kroku kolegom z długich torów dotrzymali nasi najlepsi zawodnicy z krótkiego toru, którzy łącznie w PŚ wywalczyli sześć krążków, a troje z nich – Kamila Stormowska, Michał Niewiński i Łukasz Kuczyński – znalazło się w czołowej dziesiątce poszczególnych dystansów. Ponadto, Polacy zdobyli dwa medale w sztafetach podczas ME w Gdańsku (srebro w mikście, brąz mężczyzn) i co najważniejsze, w marcu w Rotterdamie panowie byli trzeci w rywalizacji sztafet, sięgając tym samym po drugi w historii polskiego short tracku medal MŚ.
W pierwszej części sezonu 2024/2025 biało-czerwoni wspierani przez PGE Polską Grupę Energetyczną S.A. również demonstrują wysoką formę i swoją postawą pozwalają sądzić, że po Nowym Roku doczekamy się kolejnych sukcesów. Tylko jesienią tego roku, podczas pucharowego tournée po Azji nasi panczeniści za sprawą sprinterek wywalczyli cztery medale. W świetnej dyspozycji od początku sezonu znajduje się Andżelika Wójcik, druga i trzecia na 500 metrów w Pucharze Świata kolejno w Nagano i Pekinie. W Chinach swój pierwszy w karierze Puchar Świata na tym dystansie wygrała zaś Kaja Ziomek-Nogal, która ledwie kilka tygodni temu wróciła po przerwie macierzyńskiej do międzynarodowego ścigania. Ponadto, obie wspólnie z Karoliną Bosiek wywalczyły w Pekinie srebro w sprincie drużynowym. Po stronie pozytywów z pewnością należy również zapisać dwa miejsca Marka Kani w pierwszej dziesiątce PŚ na 500 metrów czy zwyżkę formy Natalii Jabrzyk i Szymona Palki, którzy lepiej radzą sobie po okiem nowego szkoleniowca kadry narodowej w średnich i długich dystansach – trenera Rolanda Cieślaka. A znakomitą formę przed świętami Bożego Narodzenia zaprezentował jeszcze Władimir Semirunnij, zdobywając w Tomaszowie Mazowieckim tytuł mistrza Polski w wieloboju, poprawiając przy tym najszybszy czas w historii kraju na 10 tysięcy metrów, ustanowiony w 2005 roku przez Pawła Zygmunta. Mając takie argumenty, ze spokojem można wyczekiwać najważniejszych zawodów drugiej części sezonu, czyli mistrzostw Europy w Heerenveen (10-12 stycznia) i mistrzostw świata w Hamar (13-16 marca).
– Bardzo dobrze przepracowałam okres przygotowawczy. Wzrosła mi wydolność, ale mimo wszystko była pewna niewiadoma co do sezonu startowego – mówi Wójcik. – To na pewno było budujące, stając razem z Kają na podium w Pekinie. Wciąż powtarzam, że moje zdrowie nie jest optymalne, a tylko ono jest mi potrzebne do światowego topu. Po czasach w sprincie widać, że w 0,10 sekundy może się zmieścić dziesięciu zawodników. Niczego nie obiecuję, ale podtrzymuję, że chcę walczyć o najwyższe lokaty – podkreśla mistrzyni Polski na 500 i 1000 metrów.
– Na pewno będziemy starać sięgać po kolejne medale. Takie są założenia, żeby rozkręcać się w głąb sezonu. Przed nami Mistrzostwa Europy, Mistrzostwa Świata i kolejne edycje Pucharów Świata, więc postaramy się pokazać się z dobrej strony – deklaruje Karolina Bosiek.
W wielkiej formie w pierwszej części sezonu był także Michał Niewiński. Lider reprezentacji Polski w short tracku dwukrotnie stawał na podium World Touru (Pucharu Świata) na dystansie 1000 metrów – w październiku w Montrealu, a w grudniu w Pekinie. Występy Niewińskiego, jak również polskich sztafet będą największymi nadziejami biało-czerwonych na medale podczas zbliżających się Mistrzostw Europy (ME) w Dreźnie (17-19 stycznia). Przypomnijmy, iż w styczniu 2024 roku w Gdańsku nasi reprezentanci wywalczyli dwa krążki ME właśnie w sztafetach – srebro w mikście (Nikola Mazur, Michał Niewiński, Diane Sellier, Kamila Stormowska, Łukasz Kuczyński, Gabriela Topolska) i brąz w rywalizacji mężczyzn (Łukasz Kuczyński, Michał Niewiński, Felix Pigeon, Diane Sellier).
– Michał nieustannie, od wielu lat rozwija się pod każdym względem i na pewno tak dobre wyniki nie są większym zaskoczeniem. Wciąż jest najmłodszy w męskiej kadrze, a już zaczyna bić od niego doświadczenie zdobywane w poprzednich sezonach. Po występach w ostatnich dwóch WT widać również, że sztafety wracają na swoje miejsce. Finały A sztafety kobiet oraz mieszanej oraz finał B mężczyzn to dobry prognostyk przed druga częścią sezonu.– przekonuje Konrad Niedźwiedzki, dyrektor sportowy Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego.
W końcówce sezonu podopiecznych trenerów Urszuli Kamińskiej i Gregory’ego Duranda czekają natomiast Mistrzostwa Świata w Pekinie (14-16 marca).