Reprezentacja Polski na Igrzyska Olimpijskie w Pjongczangu nabiera kształtów. W listopadzie kwalifikacje w short-tracku wywalczyło troje biało-czerwonych. W tym gronie jest Magdalena Warakomska, która jest jedną z rewelacji tego roku. Polka w Korei wystąpi aż na trzech dystansach i zapowiada, że na każdym z nich powalczy o jak najlepsze wyniki.
Przemysław Paszowski: Jeszcze niedawno nie mogłaś uwierzyć w to, że jedziesz na Igrzyska. Dotarło to już do ciebie?
Magdalena Warakomska: Powoli dochodzi do mnie, że spełniło się moje marzenie jakim było wywalczenie kwalifikacji na Igrzyska Olimpijskie. Do ostatniego dnia Pucharu Świata w Seulu nie byłam się w stanie cieszyć. Bałam się, że coś się jeszcze zmieni. Ciągle myślałam, że to niemożliwe. Nie mieściło mi się to w głowie. Otrzymywałam mnóstwo wiadomości z gratulacjami, ale mimo to trzymałam dystans, żeby się nie zawieść. Dopiero w domu cały stres opadł i mogłam do tego podejść na spokojnie. Uświadomiłam sobie wtedy, że to wszystko dzieje się naprawdę.
Mówiłaś, że kwalifikacja na Igrzyska to było twoje marzenie, a czy te pragnienia zawierają coś jeszcze?
Oczywiście dopełnieniem tego wszystkiego jest zdobycie medalu olimpijskiego. Nie mówię jednak, że to musi się stać na moich pierwszych Igrzyskach. Na razie skupiam się na treningach. Chcę pokazać się z jak najlepszej strony, bo wiem, że stać mnie na dużo.
Na Igrzyskach wystartujesz aż na trzech dystansach.
To prawda. Wystąpię na 500 m, 1000 m i na 1500 metrów. W historii polskiego short-tracku to się jeszcze nie zdarzyło. Z tego powodu jest to dla mnie ogromne wyróżnienie. Poza tym do niedawna marzyłam, żeby zakwalifikować się chociaż na jednym z tych dystansów.
Czy na którymś z nich będziesz skupiała się szczególnie czy do wszystkich podchodzi bardzo poważnie?
Dążę do bycia najlepszą nie tylko na jednym dystansie. Podziwiam zawodniczki, które pokazują klasę w każdej z konkurencji. To jest dla mnie warte do naśladowania. Dlatego też do wszystkich trzech dystansów podchodzę na poważnie i na wszystkich będę dawała z siebie sto procent. Jednak na ten moment najlepiej czuję się na 1000 metrów. Umiem się odnaleźć w tej konkurencji. Czuję swoje siły w biegu i wiem co mam robić. Myślę, że jak jeszcze dopracuję niektóre elementy to będę mogła pokazać jeszcze więcej
Jak będą dokładnie wyglądały przygotowania do Igrzysk?
Moje przygotowania będą odbywały się w Opolu. Czwartego grudnia zaczynamy trzytygodniowy obóz kadry. Niedawno wróciłam z badań w Instytucie Sportu, po których na pewno będzie można jeszcze bardziej dopracować plan. Po drodze, w styczniu mamy Mistrzostwa Europy. To są również ważne zawody i myślę, że mam duże szanse na dobry wynik.
To będzie twój olimpijski debiut. Jak sobie wyobrażasz tę imprezę?
W 2013 roku w Brasov miałam zaszczyt reprezentować Polskę na Zimowym Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy. To była niezapomniana impreza, ale będąca tylko namiastką Igrzysk Olimpijskich. W Pjongczangu chcę godnie maszerować w gronie najlepszych sportowców świata. Jestem bardzo podekscytowana. Trudno mi uwierzyć, że jeszcze cztery lata temu oglądałam Igrzyska przed telewizorem, a teraz będę w centrum tych wydarzeń. To jest coś niesamowitego.
Gdy analizuje się twoje wyniki okazuje się, że ten rok był dla ciebie absolutnym przełomem. Co takiego się stało, że twoja forma poszła tak znacząco do góry?
Coś w tym jest. Na pewno bardzo dużą rolę odegrała zmiana klubu na AZS OPOLE. Pracuję z bardzo profesjonalnymi ludźmi. Pomaga i wspiera mnie moja trenerka Anna Lukanova-Jakubowska. Od jakiegoś czasu współpracuje z nami także były trener Niemców – Miroslav. Ponadto mam ogromną pomoc od strony fizjoterapeutycznej. Pan Mariusz Gnoiński naprawdę robi kawał dobrej roboty. To właśnie w Opolu poczułam spokój psychiczny. Przestali mnie interesować ludzie i rzeczy, które bardziej ciągnęły mnie w dół niż w górę. Skupiłam całą swoją uwagę na treningach. Wyznaczyłam sobie cel, moje marzenie i do tego dążyłam.
A może to miłość dodaje wiatru w żagle?
To na pewno. Mam wspaniałego chłopaka Dominika. Nawet gdy startuję w zawodach na drugim końcu świata, on wstaje w nocy i ogląda każdy mój bieg. Jest ze mną, gdy się cieszę i gdy jestem szczęśliwa. Jednak przede wszystkim wspiera mnie i dopinguje w trudnych chwilach. Bardzo to doceniam. Po prostu Dominik jest zawsze przy mnie. Czuję to i bardzo mu za to dziękuję.
To wsparcie bliskich zawsze pomaga czy czasem też tworzy presje?
Oczywiście, że pomaga. Mam cudowną mamę, która zawsze mnie wspiera i pomaga. Mam też wspaniałych dziadków. Oni zawsze trzymają za mnie kciuki. Bardzo rzadko jestem w domu, ale rodzina nie daje mi tego odczuć. Zawsze, gdy jest mi ciężko mama bierze Dominika, mojego psa Fadka, wsiada w samochód albo pociąg i jest u mnie. Bez wątpienia rodzina jest dla mnie największym szczęściem.
Co to znaczy, że chciałbyś się spełniać nie tylko w sporcie, ale i w życiu?
Na pewno sport jest i będzie czymś bardzo ważnym w moim życiu. Jednak zawsze powtarzam, że to rodzina jest dla mnie najważniejsza. W przyszłości chciałabym założyć szczęśliwą rodzinkę i mieszkać w cudownym, kochającym się domku.
„Chłopaki nie płaczą” to nadal twój ulubiony film?
Zdecydowanie. Dalej bardzo lubię ten film. Wywołuje u mnie miłe wspomnienia.
Źródło: https://www.magazynsportowiec.pl/wiem-ze-stac-duzo-olimpijskie-marzenia-magdaleny-warakomskiej/