Andżelika Wójcik zajęła szóste miejsce w rywalizacji na 500 metrów podczas zawodów Pucharu Świata w łyżwiarstwie szybkim, które w weekend były rozgrywane w norweskim Stavanger. Czwarta w biegu drużynowym była startująca w nowym składzie ekipa Polek.
Przejazdy biało-czerwonych podczas premiery pucharowego cyklu w Skandynawii należały do obiecujących. Najbliżej miejsca na podium w Stavanger była w piątek Wójcik, której 0,08 sekundy zabrakło do zdobycia drugiego w karierze indywidualnego medalu PŚ w rywalizacji na dystansie 500 metrów. Ostatecznie liderka polskiej kadry sprinterek – jadąca w przedostatniej parze w Amerykanką Erin Jackson, zwyciężczynią ostatniego cyklu PŚ oraz złotą medalistką zimowych igrzysk olimpijskich w Pekinie w tej konkurencji – uplasowała się szósta (38.25). Wygrała z dużą przewagą Koreanka Kim Min-Sun (37.55).
– Karty zostały rozdane. Bardzo rzadko to mówię, ale totalnie nie było u mnie dyspozycji dnia. Moją formę, którą chciałam przetestować w PŚ, przysłoniły problemy zdrowotne. Cieszę się, że jechałam z tak mocną zawodniczką, to kolejna szansa, żeby wyciągnąć lekcję – podkreśla Wójcik. Sponsorem polskiej reprezentacji w łyżwiarstwie szybkim jest PGE Polska Grupa Energetyczna.
W pierwszej dziesiątce w tej konkurencji wśród mężczyzn uplasował się Piotr Michalski. Aktualny mistrz Europy popełnił drobny błąd techniczny na wejściu w ostatni łuk i ostatecznie został sklasyfikowany z ósmym czasem (35.32). Jedenasty był Damian Żurek (35.48), a trzynasty – Marek Kania (35.55). Najlepszy okazał się Japończyk Yuma Murakami (34.70).
Wysokie, czwarte miejsce zajęła z kolei drużyna kobiet. Biało-czerwone w składzie Karolina Bosiek, Magdalena Czyszczoń i Olga Kaczmarek z czasem 3:06.31 ustąpiły jedynie medalistkom ostatnich igrzysk w Chinach – Kanadyjkom (3:01.81), Holenderkom (3:02.29) i Japonkom (3:02.90).
– Przed startem czułam duży stres. Koleżanki mają dużo większe doświadczenie w drużynie, a ja nie chciałam ich zawieść, wiedząc, że nie będzie łatwo zastąpić Natalię Czerwonkę. Dziewczyny przekazały mi pozytywną energię i udało się osiągnąć fajny rezultat. Przez cały bieg utrzymywałyśmy niezłe tempo i cieszymy się, że mogłyśmy otworzyć sezon PŚ lepiej niż przed rokiem w Tomaszowie Mazowieckim (3:06.516) – nie ukrywa radości Kaczmarek.
Najbardziej zapracowaną z Polek była w ten weekend Bosiek, która indywidualnie startowała na trzech dystansach w ramach grupy A. W sobotę 22-latka była piętnasta na 1500 metrów (2:01.55). Dzień później wszechstronnie uzdolniona panczenistka była dziewiąta na 1000 metrów z czasem 1:17.67 (Wójcik była jedenasta – 1:18.18, a dziewiętnasta była debiutująca w dywizji A Natalia Jabrzyk – 1:19.90), a później w finale biegu masowego uplasowała się na dwunastej lokacie.
W męskiej rywalizacji na 1000 metrów w ramach dywizji A startował również Michalski. Wicemistrz Polski w tej specjalności zajął osiemnaste miejsce (1:10.81). Zwyciężył – podobnie jak w piątek na 1500 metrów – 18-letni Amerykanin Jordan Stolz (1:08.73).
W Stavanger awans do dywizji A na kolejne zawody PŚ w Heerenveen (18-20 listopada) uzyskała dwójka biało-czerwonych. Druga w dywizji B w rywalizacji pań na dystansie 3000 metrów była Czyszczoń (4:17.12). Na tej samej pozycji na 1000 metrów u mężczyzn uplasował się także Żurek (1:10.11).
– To dla mnie dobre otwarcie PŚ. W głębi serca liczyłam, że znajdę się koło podium, gdyż bardzo lubię tor w Stavanger. Zadaniem był awans do najwyższej grupy i je wykonałam. Teraz trzeba to utrzymać – mówi Czyszczoń.